Mieczysław Bubrzycki

Gm. Zaręby Kościelne: Odszkodowanie gmina wypłaciła dopiero teraz

Gm. Zaręby Kościelne: Odszkodowanie gmina wypłaciła dopiero teraz
Mieczysław Bubrzycki

Drogę wybudowano w 2012 r. Grunty na pas drogowy zabrano Skłodowskiemu. Były przepychanki, sprawy w sądzie. I przez 5 lat rolnik czekał na odszkodowanie.

W Świerżach Kończanach, 5 września 2012 roku podczas prac przy budowie drogi gminnej doszło do dramatycznego wydarzenia. Tę sprawę opisywaliśmy szeroko na naszych łamach.

Nie zgodził się oddać dobrowolnie

Ponieważ jeden z właścicieli przydrożnych posesji nie zgadzał się oddać dobrowolnie swego gruntu na drogę, Józef Rostkowski - wójt gminy Zaręby Kościelne przyjechał osobiście, aby ją wytyczyć, choć wiadomo było, że może dojść do konfliktu na posesji Kazimierza Skłodowskiego.

Powodem napięć była niezgoda właścicieli posesji na wysokość odszkodowania za zabrane im na drogę ponad 300 metrów kwadratowych gruntu, a sprawa do tamtej pory nie została rozstrzygnięta. Skłodowscy domagali się też od wójta, aby przez gminę załatwiony został także wpis w księgach wieczystych. Bezskutecznie.

4 września 2012 roku w Świerżach pojawili się robotnicy ze sprzętem, aby przygotować drogowcom plac budowy, czyli wytyczyć pas drogowy i rozebrać płoty. Nie było zgody Skłodowskich, więc wezwano policję. Skłodowscy pokazali policjantom dokumenty w tej sprawie, z których wynikało, że sprawa jest w roku i odstąpiono od prac.

Następnego dnia w Świerżach znów pojawiła się ekipa drogowców oraz policjanci, ale inni niż poprzedniego dnia. Tym razem ich decyzja była inna i wójt wszedł na grunt Skłodowskich, zaczął wbijać paliki i rozciągać taśmę, ale Skłodowski ją zrywał.

Policjanci obezwładnili i zakuli

Interweniowała policja. Większość świadków potem zeznała, że stało się to, kiedy zdenerwowany Kazimierz Skłodowski popchnął wójta, a ten się przewrócił. Dwoje sąsiadów Skłodowskich zeznawało jednak, że wójt nie został popchnięty. Skłodowski też nie przyznawał się do popchnięcia.

Policjanci obezwładnili Skłodowskiego, zakuli w kajdanki i radiowozem przewieźli do Ostrowi. Okazało się, że jest mocno poobijany. Z ostrowskiego szpitala trafił do szpitala w Warszawie, gdzie przebywał przez 10 dni. Biegli psychiatrzy orzekli, że w czasie, gdy doszło do zdarzenia, był silnie wzburzony i miał znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania swego czynu. Wkrótce został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej wójta.

Sąd nakazał pisemne przeprosiny

W lipcu 2013 roku zapadł w wyrok w tej sprawie. Sąd w Ostrowi skazał Kazimierza Skłodowskiego na 3 miesiące pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 2 lata. Zobowiązał także skazanego do pisemnego przeproszenia wójta i do wpłacenia 300 zł jako świadczenie społeczne. Prokurator domagał się 5 miesięcy w zawieszeniu, nie chciał natomiast przeprosin.

Kazimierz Skłodowski złożył apelację od wyroku. Domagał się uniewinnienia. 10 października 2013 roku apelacja została rozpatrzona przez Sąd Okręgowy w Ostrołęce. Wyrok został podtrzymany w całości, a skazany nadal uważa, że wyrok jest niesprawiedliwy, bo „prawda przegrała”. Kazimierz Skłodowski pisemne przeprosiny wysłał listownie na urzędowy adres wójta gminy Zaręby Kościelne. Potem jeszcze, jako ze skazanym, kontaktował się z nim kurator sądowy.

Gmina wciąż nie zapłaciła

Minęło kilka lat, a my znów pojechaliśmy do Świerży, bo poprosili nas o to Skłodowscy. Okazuje się bowiem, że mimo iż wkrótce upłynie pięć lat od budowy drogi, to gmina wciąż nie zapłaciła im odszkodowania za zabrany grunt.

- Chodzi w sumie o ponad 10 tys. zł za ponad 300 metrów kwadratowych - mówi Kazimierz Skłodowski. - To kwota dwukrotnie wyższa od tej, jaką nam proponowano na początku. Została podniesiona wskutek naszych odwołań. Starosta ostrowski wydał decyzję w tej sprawie w listopadzie 2013 roku. Rok później wydał też decyzję w sprawie odszkodowania za 9 m kw. zabrane nam z innej działki. Odwoływaliśmy się od nich do wojewody, który utrzymywał je w mocy. Od tamtego czasu minęło już jednak kilka lat, a odszkodowania nam nie wypłacili. Nie zwracaliśmy się w tej sprawie do gminy, bo przecież to jest ich sprawa, żeby to zrobić. Mijały jednak kolejne miesiące i lata, w końcu więc napisaliśmy do gminy w czerwcu tego roku, zwłaszcza że wybieram się na emeryturę i chcę uporządkować pewne swoje sprawy.

Powinni złożyć wniosek?

Gmina zareagowała szybko na pismo Skłodowskich. Z nadesłanej kilka dni później odpowiedzi Urzędu Gminy w Zarębach Kościelnych wynika, że gmina nie wypłacała odszkodowania, ponieważ... Skłodowscy nie złożyli wniosku o jego wypłacenie.

„Informuję, że tut. Urząd przesłał decyzję do Urzędu Wojewódzkiego Oddział w Ostrołęce do uprawomocnienia. Z chwilą uprawomocnienia się decyzji zostaną podjęte czynności w celu zapłacenia odszkodowania” - to inny fragment odpowiedzi podpisanej przez Jadwigę Mikołajczyk - sekretarza gminy.

Tę odpowiedź Skłodowscy potraktowali jako kolejny dowód na to, że gmina, a zwłaszcza wójt, celowo zwlekają, żeby tylko zrobić im na złość. Zwłaszcza że słyszeli z różnych ust, że wójt opowiadał, iż Skłodowscy odszkodowanie już dostali.

Napisali więc ponownie do gminy, w piśmie wyznaczyli termin 7 dni na wypłacenie im odszkodowania: „Decyzje przyznające odszkodowanie nie obligowały nas do składania wniosków o wypłatę ustalonych nam odszkodowań” - stwierdzili w piśmie.

Nie odpowiedzieli na pytania

Kiedy Skłodowscy czekali na odpowiedź, spytaliśmy w urzędzie gminy, kiedy otrzymają odszkodowanie? Zadaliśmy też inne pytania: Czy gmina powinna wypłacić odszkodowanie sama po uprawomocnieniu się decyzji starosty, czy też warunkiem jego wypłacenia jest wniosek zainteresowanych? Z jakich przepisów to wynika? Czy pozostałe odszkodowania dotyczące tej drogi zostały już wypłacone? Kiedy? Czy zainteresowani składali wnioski, czy też odbywało się to po uprawomocnieniu się decyzji o wysokości odszkodowań? Czy państwo Skłodowscy wraz z odszkodowaniem dostaną także odsetki za zwłokę?

Odpowiedziano nam na pierwsze pytanie. Sekretarz gminy Jadwiga Mikołajczyk napisała:

„3 lipca zostało wysłane pismo do Państwa Skłodowskich o zgłoszenie się do tut. Urzędu po odszkodowanie. W latach 2010-2014 państwo Skłodowscy odwoływali się od decyzji Starosty Ostrowskiego do Wojewody Mazowieckiego oraz do WSA. W latach 2015-2016 pracownicy Urzędu kilkakrotnie rozmawiali z panem Kazimierzem Skłodowskim o odebraniu odszkodowania za grunty, ale za każdym razem oświadczał, że odszkodowania nie przyjmie. 14 czerwca osobiście przyniósł pismo, w którym prosi o wypłacenie odszkodowania. Składając pismo stwierdził, że zmienił zdanie i chce odebrać z żoną i synem odszkodowanie”.

Po odsetki pójdą do sądu

Ponowiliśmy nasze pytania, ale w drugiej odpowiedzi nadesłanej 10 lipca też nie było na nie odpowiedzi. Jest podobna, jak za pierwszym razem, ale uzupełniona o informację, że wcześniej „pracownicy urzędu wręcz namawiali p. Skłodowskiego Kazimierza do wzięcia odszkodowania za grunty” oraz że „do chwili obecnej p. Skłodowski Kazimierz nie zgłosił się po odbiór odszkodowania”.

- Były jakieś niezobowiązujące rozmowy na korytarzu urzędu, ale było to raczej zbywanie czy pomijanie, a nie namawianie - powiedział nam Kazimierz Skłodowski. - Pan wójt natomiast publicznie mówił kilka razy, że wziąłem już odszkodowanie, co było nieprawdą.

12 lipca Kazimierz Skłodowski odebrał odszkodowanie w Urzędzie Gminy w Zarębach Kościelnych. O odsetki zamierza wystąpić do sądu.

Mieczysław Bubrzycki

Pracuję w Tygodniku od 38 lat. Wciąż zajmuję się sprawami lokalnymi, ostatnio - od kilkunastu lat - jestem redaktorem Tygodnika w Ostrowi, ukazującego się w powiecie ostrowskim. Wcześniej w redakcji zajmowałem różne funkcje, byłem m.in. sekretarzem redakcji, kierownikiem działu, teraz jestem redaktorem. Zawsze jednak byłem praktykującym dziennikarzem. I niech tak już pozostanie do mojej niedalekiej emerytury.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.