Niczego nie ukradłem. Przyznałem się ze strachu

Czytaj dalej
Fot. Małgorzata Jabłońska
Małgorzata Jabłońska

Niczego nie ukradłem. Przyznałem się ze strachu

Małgorzata Jabłońska

Konrad usłyszał wyrok za to, że włamał się do sklepu mięsnego i ukradł wędliny. Jego rodzina uważa, że - ze względu na niepełnosprawność intelektualną - powinien uniknąć kary.

Dom na skraju wsi, skromne obejście, na podwórzu latryna i studnia. Do zabudowań prowadzi szutrowa, wyboista droga. Wydawałoby się - kraniec cywilizacji, to jednak część niewielkiej wsi w gminie Przasnysz - Wyrębu Karwackiego. Właśnie tu wraz rodzicami i babcią mieszka 21-letni Konrad Olędzki, do niedawna wychowanek Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Przasnyszu. Konrad zalicza się do grupy osób ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, ponieważ zdiagnozowano u niego upośledzenie w stopniu lekkim.

Przyznałem się ze strachu

Chłopak otrzymał wyrok skazujący za to, że działając wspólnie z innym oskarżonym, włamał się do sklepu mięsnego i ukradł wędliny o wartości 1000 zł. Rodzina Konrada uznała, że - ze względu na niepełnosprawność intelektualną - powinien uniknąć kary. Szukając pomocy, zaalarmowali media.

Zdaniem Zbigniewa Olędzkiego, ojca Konrada, nie mógł się dopuścić wspomnianych czynów, ponieważ jest niezdolny do racjonalnego myślenia, a rzekomy zarzut udziału w przestępczości zorganizowanej, wydaje się mu niedorzeczny.

- Mój syn nie potrafi się wysłowić, logicznie złożyć zdania, racjonalnie myśleć - mówi ojciec chłopaka.

21-latek twierdzi, iż do kradzieży z włamaniem przyznał się, ponieważ był zastraszany przez przasnyską policję. Śledczy mieli wymuszać zeznania pod groźbą pobicia. Chłopak opowiada, że podczas przesłuchania rozebrano go do naga. Twierdzi także, że nie zapewniono mu prawa do obrony.

- Policjanci aresztowali mnie o godzinie 14.00, zaraz po tym jak wyszedłem ze szkoły - mówi Konrad Olędzki. - Byłem wtedy w drodze na PKS, chciałem wrócić do domu. Nawet się nie przedstawili, nie pokazali legitymacji, po prostu mówili: „wsiadaj, wsiadaj pojedziesz z nami, bo ukradłeś kiełbasę”. Nawet nie wiedziałem o co im chodzi, niczego takiego nie zrobiłem. Ja nawet nie bywam w pobliżu tego sklepu, jeżdżę tylko szkoła - dom. Szkoła i dom - powtarza. - Na komisariacie kazali mi się rozebrać do naga, krzyczeli: „Przyznaj się, przyznaj, bo jak nie, to...” (Tu Konrad wykonuje ruch pięścią wskazujący na groźbę pobicia).

Policjantów przesłuchujących było dwóch, jeden był w porządku, ten drugi był zły. Straszył mnie, że jak się nie przyznam, wsadzi mnie do więzienia na trzy miesiące. Drugi szepnął mi do ucha: „powiedz tak, a będzie po sprawie”. Nie mogłem się bronić, bo mam wadę wymowy. Jak jestem spokojny, to jeszcze umiem się wysłowić, ale kiedy się boję, trudno mnie zrozumieć.

- Wyczytałem ostatnio, że tacy jak ja powinni mieć psychologa, ja byłem zupełnie sam, nie miałem adwokata. Moich rodziców policja powiadomiła dopiero około godziny 18.00. W areszcie trzymali mnie do godziny 14.00 następnego dnia. Podpisałem wszystko co chcieli, bo bardzo się bałem, że nigdy nie wrócę do domu - opowiada Konrad.

Słowa chłopaka potwierdza matka - Anna Olędzka. Jej zdaniem, na skutek tych przeżyć, jej syn rzuca się podczas snu i moczy w nocy.

Henryka Olędzka - babcia 21-latka zwraca uwagę na fakt, iż sklep, do którego miał włamać się Konrad, był ogrodzony i strzeżony przez dwa wielkie psy.

- Jak on mógłby tam wejść i tę kiełbasę ukraść? To jest mój wnuczek, przeżyłam z nim tyle lat i wiem, że niczego nie ukradł - mówi ze łzami w oczach. - On do mnie mówi: „Babciu, boję się, wszędzie widzę policję, boję się krok zrobić”.

Konrad dodaje:

- Oni nawet nie mają odcisków palców. Zostałem w to wszystko wrobiony. Kogo policja ma ścigać, groźnych przestępców? Oni się ich boją, więc udowadniają winę takim jak ja. Skazali mnie na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 500 zł grzywny. Skąd ma na nią wziąć?

Policja: to nie pierwszy raz

Mimo że rodzina Konrada skupia się wyłącznie na wątku dotyczącym kradzieży kiełbasy, okazuje się, że 21-latek jest dobrze znany policji.

- W 2015 r. komenda powiatowa policji w Przasnyszu prowadziła trzy postępowania przeciwko Konradowi Olędzkiemu - poinformowała nas Ewa Śniadowska, rzecznik prasowa policji. - W lutym wspólnie i w porozumieniu z innym oskarżonym wybił szybę w sklepie mięsnym i ukradł wyroby wędliniarskie o wartości ponad 1000 zł. W marcu tego samego roku dokonał włamania do magazynu paszowego, skąd ukradł 30 metrów kabla siłowego, wartego 300 zł. W kwietniu wspólnie z dwoma mężczyznami ukradli nawozy sztuczne o wartości 1450 zł. Dodatkowo w marcu 2015 r., nad zalewem w Karwaczu, wspólnie z innym sprawcą zniszczył skrzynkę elektryczną i dwa kosze na śmieci - kontynuuje pani rzecznik.

Komendant przasnyskiej policji, inspektor Tomasz Łysiak uważa, że zarzuty formowane przez państwa Olędzkich nie mają najmniejszego uzasadnienia.

- Komenda Powiatowa Policji w Przasnyszu prowadziła śledztwo pod nadzorem prokuratury, a w sprawie wypowiedział się niezawisły sąd, który uznał oskarżonego winnym zarzucanych mu czynów. Skąd zatem wziął się atak na policję? - pyta Tomasz Łysiak. Komendant odniósł się także do zarzutów rzekomego wymuszania zeznań. - Dlaczego nikt nie zgłaszał zastrzeżeń i skarg na działalność policji podczas śledztwa toczącego się 1,5 roku temu, tylko sformułowano te zarzuty dopiero teraz? Moim zdaniem, rodzina skazanego przedstawia argumentację pod z góry założoną tezę, którą za wszelką cenę stara się udowodnić - wyjaśnia szef przasnyskiej policji.

Prokurator rejonowy Artur Folga podziela opinię Tomasz Łysiaka.

- Konrada Olędzkiego badało 5 zespołów biegłych, złożonych z dwóch psychiatrów i psychologa, którzy uznali, że oskarżony miał świadomość swoich czynów. Biegli psychiatrzy z Pruszkowa i Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Gostyninie orzekli, że Konrad Olędzki, mimo iż jest upośledzony w stopniu lekkim, w chwili popełniania zarzucanych mu czynów był całkowicie poczytalny i zdolny do pokierowania swoim postępowaniem. W tej chwili ciąży na nim jeden prawomocny wyrok, dwie inne sprawy są w toku. Ponadto 21-latek ma reprezentację prawną w postaci adwokata, który złożył apelację w jednej z dotyczących go spraw. Sąd wyższej instancji po zbadaniu sprawy utrzymał w mocy wyrok skazujący - podkreśla prokurator.

Artur Folga zdementował także doniesienia, jakoby na Konradzie Olędzkim ciążyły zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej.

- Proszę to wyraźnie napisać: na Konradzie Olędzkim nigdy nie ciążyły tego typu zarzuty. A doniesienia, że oskarżony brał udział w przestępczości zorganizowanej, są całkowicie bezpodstawne - zaznacza prokurator Folga.

Na skutek ofensywy rodziny Olędzkich sprawą zainteresowała się senator Lidia Staroń, która zdecydowała się wnieść kasację od wyroku uznającego Konrada winnym zarzucanych mu czynów.

- Ponieważ te wyroki są prawomocne, krzyczą o to, żeby wnieść kasację, dlatego ja zwrócę się do prokuratora, żeby tę kasację wniósł. Nie może być bowiem tak, że w dokumentach tego chłopaka będzie, że był karany - zapowiedziała Lidia Staroń.
Obietnica parlamentarzystki została przyjęta w rodzinie Olędzkich z ulgą, rodzice Konrada liczą że kasacja sprawi, że ich syn zostanie uniewinniony.

Małgorzata Jabłońska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.