Ostrołęka. Nasza interwencja. Zabrakło kilkunastu metrów ulicy

Czytaj dalej
Anna Wołosz

Ostrołęka. Nasza interwencja. Zabrakło kilkunastu metrów ulicy

Anna Wołosz

Mieszkańcy małej uliczki, która odchodzi od ul. Żeromskiego na Stacji, ucieszyli się na widok firmy budowlanej. Wkroczyła, żeby położyć płyty betonowe na gruntowej drodze. Jednak prace przerwano, zanim droga doszła do ostatnich posesji.

Andrzej Krupa, przedsiębiorca, który ma posesję na bocznej uliczce między ul. Żeromskiego i Prusa (to dawna bocznica kolejowa, tzw. trójkąt), był zdziwiony. Firma budująca drogę zakończyła roboty w miejscu, od którego brakowało jeszcze kilkunastu metrów do posesji jego i sąsiada z naprzeciwka. Co się stało? Okazało się, że... nic.

Gdy pracownicy firmy, którzy płyty kładli, zaczęli się zbierać po skończonej pracy, płyty sięgały tylko do przedostatniej posesji. Do pozostałych dwóch już nie. Pracownicy, pytani, dlaczego utwardzenie nie sięgnęło tych posesji, rozkładali ręce.

Stoi na piśmie: dotąd

- Tak mieli w specyfikacji i tak zrobili. Tyle mieli płyt i zatyle im zapłacono. Ktoś na etapie planowania nie dopatrzył się, że te parę metrów dalej są jeszcze domy. Czekaliśmy wiele lat na utwardzenie naszej ulicy, sam tu sypałem, równałem tę dróżkę od strony Prusa, dawny trójkąt kolejowy. Gdy prace się rozpoczęły i zaczęli zwozić płyty, pomyślałem, że nareszcie będę miał dobry, utwardzony dojazd. Wjeżdżam ciężkimi samochodami, bo mam przedsiębiorstwo transportowe. Płyty betonowe to bardzo dobre rozwiązanie, są solidne, mocne, nie gromadzą wody. Byłem zadowolony. A tu niespodzianka - dalej mam pod parkanem doły i błoto. Nic się nie zmieniło. Po deszczu tu jest bagno.

To było w marcu tego roku. Od momentu, kiedy właściciel zorientował się, że drogi dalej nie będzie, usiłował się dostać do prezydenta miasta, Łukasza Kulika. Chciał mu przedstawić sprawę. Jak sądzi, to zwykłe niedopatrzenie, które da się łatwo naprawić.

Mówi, że jako przedsiębiorca płaci na rzecz miasta niemałe podatki. Przykro mu, że nie zapewniono mu nawet tak banalnej sprawy, jak porządny dojazd na posesję. Tym bardziej, że sąsiedzi ten dojazd otrzymali. Zabrać się do budowy drogi i nie dokończyć roboty? To niegospodarne - mówi.

Czekam na naprawę

Dlaczego dwie posesje zostały pominięte? Andrzej Krupa jest zdecydowany dołożyć do kosztu prac przy utwardzaniu dalszego odcinka drogi, byle mu tych 18-20 płyt do samej bramy położyć. Firma, czego dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, zgodziła się wykonać pracę. Płyty betonowe z odzysku są składowane 200 m dalej, przy torach, zatem koszt transportu jest niski. Potrzebna jest tylko zgoda z ratusza.

Przedsiębiorca po nieudanych próbach umówienia się z prezydentem, zdecydował się wysłać pismo do ratusza. Czytamy w nim m.in. „Prowadzę działalność gospodarczą, potrzebny mi jest utwardzony wjazd na działkę. Nadmieniam, że z mojej działalności wpłacam rocznie 40 tys. zł do urzędu miasta.”

Po niemal półtora miesiąca starań, również ze strony „Tygodnika Ostrołęckiego”, sprawa trafiła na biuro prezydenta. Przekazał ją do Wydziału Komunikacji i Transportu w urzędzie. Jak się dowiedzieliśmy, brak utwardzenia na ostatnich metrach uliczki został uznany za niedopatrzenie, które zostanie naprawione po przyjrzeniu się możliwościom.

- Nareszcie, to dobra wiadomość. Teraz czekam, aż prace zostaną wykonane - mówi przedsiębiorca, z którym rozmawialiśmy 15 maja.

- A już byłem tak niezadowolony z tej sytuacji, że pomyślałem: przeniosę siedzibę firmy poza granice miasta i niech jakaś gmina w powiecie ostrołęckim dostaje moje podatki. Może lepiej zadba o tak dobrego podatnika, jak ja.

Anna Wołosz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.