Ostrołęka. Ratuje zwierzęta. Od ponad 30 lat w pogotowiu

Czytaj dalej
Fot. Iza Ossowska
Iza Ossowska

Ostrołęka. Ratuje zwierzęta. Od ponad 30 lat w pogotowiu

Iza Ossowska

Lech Ślusarz to jeden z najdłużej praktykujących w Ostrołęce lekarzy weterynarii. Przypatrywaliśmy się jego pracy. I jego czworonożnym pacjentom.

Jak wygląda typowy dzień pracy Lecha Ślusarza? Jedno jest pewne - tu na pewno nie ma mowy o rutynie.

Odwiedziłam przychodnię weterynaryjną „Aga”, prowadzoną w Ostrołęce przez Lecha Ślusarza, lekarza weterynarii z 33-letnim stażem.

Środa, 23 sierpnia. Dzień pracy lekarza zaczyna się o godzinie 10.00. Przed planowaną sterylizacją czteromiesięcznego maltańczyka Toto, pojawia się niespodziewany pacjent - szczeniak rasy shih tsu, któremu wypadła… gałka oczna.

- Na podwórku mamy większego psa. On tego małego załapał za pyszczek i tak się stało - wyjaśnia zmartwiona właścicielka psiaka.

Szybka pomoc

Lekarze z „Agi” niezwłocznie zabierają się do pracy.

- Tak bywa, gdy się takiego szczeniaka wypuszcza na dwór, gdzie jest drugi, zazdrosny pies - kwituje doktor Ślusarz.

Shih tsu to rasa szczególnie narażona na tego typu urazy? - dopytuję.

- Gałki oczne wypadają przede wszystkim zwierzętom ras z wyłupiastymi oczami - shih tzu, ale także pekińczykom, czasami yorkom - wyjaśnia lekarz weterynarii. - Czasami dzieci złapią psa za mocno, czasem samochód przyciśnie. A czasem ktoś zwyczajnie wkurzy się na psa, chce np. zrzucić go z fotela i też tak się to może skończyć. Najlepiej zgłosić się z psem od razu. Jeśli rogówka wyschnie, to później może być kłopot. Czasem trzeba wówczas usunąć oko.

Szczeniak jest przygotowywany do zabiegu. Dostaje znieczulenie. Po chwili lekarz umiejscawia gałkę oczną psa na swoim miejscu. Kolejny etap to zszycie powiek. Oko musi się zagoić.

Mały shih tzu wymagał natychmiastowej pomocy i dostał ją. Niedługo lekarze będą mogli przystąpić do planowego zabiegu sterylizacji białego, uroczego maltańczyka.

W międzyczasie na kontrolę po sterylizacji zostaje przyniesiona młoda kotka.

- Przyszła do nas i już musiała zostać - mówi właścicielka z czułością. Kotki pilnują z zaangażowaniem również dwaj chłopcy. Starszy - Jakub wyjaśnia, że to on jest jej właścicielem.

Podczas kontroli okazuje się, że rana kotki dobrze się goi. Niedługo właściciele będą się musieli zgłosić na zdjęcie szwów.

Sterylizacja to jeden z najczęstszych zabiegów, wykonywanych w przychodni. Poddawane są jej i koty, i psy.

Psia klientela

Tymczasem w kolejce czeka już ze swymi właścicielami stała pacjentka przychodni - suczka Aga.

- Nazywa się tak samo jak ta przychodnia - mówi z uśmiechem właścicielka rudego kundelka, Krystyna Górska. - Do pana doktora przychodzimy od lat. Kiedyś mieliśmy bokserkę. Po tym jak zdechła, nie chciałam mieć innego psa. I wtedy ktoś podrzucił nam szczeniaka na działkę. Suczka popatrzyła na mnie wtedy tymi swoimi oczami…. I już nie było wyjścia. Musiała zostać. Teraz to już psia staruszka. Ma 12 lat. Przychodzimy co trzeci dzień do weterynarza. A to psina ma problem z serduszkiem, a to z czym innym. Ale jesteśmy pod dobrą opieką. Pan doktor zawsze życzliwie do nas podchodzi. To lekarz z powołania - chwali. - Jesteśmy bardzo zadowoleni. W razie czego można zadzwonić, a pan doktor przyjedzie nawet w nocy. Jest fachowcem. I porozmawia, i wytłumaczy. Zawsze można na niego liczyć.

Podczas gdy Aga z właścicielami idzie na badanie, w poczekalni pojawia się Mela - 9-miesięczny shih tzu, prezent nie od byle kogo, bo od samego Świętego Mikołaja.

- Kiedy dostałam ją pod choinkę, była taka malutka - opowiada Ala Bobińska, właścicielka pieska, pokazując rozmiar rękami.

Psiak miał uraz oka.

- Dostaje atropinę. Musimy przychodzić na kontrolę co trzeci dzień - wyjaśnia tata dziewczynki.

- Jak jest ciemno, to Mela boi się wychodzić na spacery, nie widzi zbyt dobrze - wyjaśnia mała właścicielka.

Goście są stale

Oprócz rasowych psów, stałymi gośćmi lecznicy są także bezpańskie zwierzaki. Zdarzają się też naprawdę niespodziewani goście.

- Kiedyś przyleciały do Ostrołęki bociany z Kadzidłowa - wspomina Lech Ślusarz. - Były zaobrączkowane, więc sprawdziliśmy skąd przyleciały. Zadzwoniliśmy do Kadzidłowa. Powiedzieliśmy, że ich bociany nie mają zamiaru lecieć do ciepłych krajów. Po kilku dniach odebrali je od nas. Te bociany były odchowane od małego. Oswojone. Nie chciały odlatywać.

W przychodni pomieszkują także mniejsi goście.

- Ostatnio mieliśmy tu 13 kociąt - mówi lek. weterynarii. - Znalezione przy śmietniku pod blokiem, w kartonie. Zdarza się też, że ludzie podrzucają nam swoje z myślą, że się tymi zwierzakami zajmiemy. Niestety, nie zawsze jest to możliwe. Ślepe mioty są usypiane. Starszym kociakom szukamy właścicieli. Tak naprawdę to lepiej dokarmiać koty niż je łapać. Często dzieci próbują łapać kociaki. Tymczasem kot może podrapać lub ugryźć. A to może spowodować kłopoty. Urząd miasta przeznacza pieniądze na dokarmianie kotów, bo ich się nie wyłapuje. Można dostać karmę dla nich - radzi weterynarz.

Spieszy z pomocą

Podczas mojej wizyty, lekarz weterynarii odbiera telefon. Pracownik urzędu miasta tłumaczy, że dostał zgłoszenie o bezpańskim psie, którzy leży przy wejściu do galerii handlowej. Pies wygląda na chorego, jego sierść nie wygląda najlepiej. Lekarz bez wahania godzi się pojechać i sprawdzić stan zwierzaka.

- Mam podpisaną umowę z miastem na leczenie psów z wypadków drogowych, ale jeśli zdarzy się tego typu sytuacja, nie odmawiam - wyjaśnia.

Lech Ślusarz jako jedyny w mieście lekarz weterynarii ma podpisaną z ratuszem umowę na całodobowe leczenie psów i kotów, które ucierpiały w wypadkach drogowych na terenie miasta. Stanowi dla nich weterynaryjne pogotowie.

- W razie wypadku można do mnie zadzwonić. Przyjeżdżam do zwierząt z terenu Ostrołęki - zaznacza lekarz weterynarii. - Jeśli zwierzę ucierpiało poza granicami miasta, należy poinformować o takim zdarzeniu sołtysa danej wsi lub właściwy urząd gminy. Sołtys powinien mieć informację, z kim dana gmina ma podpisaną umowę na leczenie zwierząt.

Czipowanie za darmo

W przychodni „Aga” można także bezpłatnie zaczipować psa.

- Czipujemy psy na koszt Urzędu Miasta w Ostrołęce - wyjaśnia Lech Ślusarz. - Nasza lecznica podpisała umowę z miastem na tę usługę.

Czipowanie to tylko jeden zastrzyk.

- Wszczepiamy psu transporder pod skórę. Jest w nim unikatowy numer. Te numery i dane właścicieli umieszczamy w bazie danych, która jest dostępna dla innych lecznic. Jeśli taki pies zaginie, będzie go łatwiej ustalić właściciela - mówi lek. weterynarii Lech Ślusarz.

Bezpłatne czipowanie jest przeznaczone tylko dla psów z terenu Ostrołęki.

Niewykluczone, że po zmianie ustawy o ochronie zwierząt czipowanie stanie się obowiązkowe.

Iza Ossowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.