Pary młode znów przekładają wesela. Branża ślubna chce protestować, a rząd planuje bony dla narzeczonych

Czytaj dalej
Fot. 123RF
Gabriela Jelonek

Pary młode znów przekładają wesela. Branża ślubna chce protestować, a rząd planuje bony dla narzeczonych

Gabriela Jelonek

Zwykle po Wielkanocy rozpoczyna się sezon ślubny. Kolejny już rok tak się jednak nie stanie z powodu pandemii koronawirusa. Branża ślubna chce protestować, pary młode są załamane, a rząd rozkłada ręce.

Czy i kiedy będzie można organizować wesela? To pytanie zadają sobie zarówno narzeczeni, jak i wszyscy przedsiębiorcy pracujący w branży ślubnej. Nic nie wskazuje na to, aby odmrożenie wesel miało nastąpić w najbliższym czasie.

Sezon ślubny 2020 był zmieniony, ale nie martwy. Po pojawieniu się koronawirusa w Polsce zezwolono na organizację wesel dopiero od 6 czerwca, w reżimie sanitarnym i z ograniczeniami. Kraj podzielono na strefy i w zależności od koloru, w którym znajdował się dany powiat, zezwalano na imprezy do 150, 100 lub 50 osób. Wszelkie imprezy ponownie zostały zakazane w drugiej połowie października. Wesela, które z wiosny 2020 roku zostały przeniesione na jesień, ponownie nie mogły się odbyć.

Czytaj też: Tak wyglądają śluby w czasie pandemii. Powiedzieli sobie "tak" w maseczkach i gumowych rękawicach. Branża ślubna jest na skraju upadku?

Dla szykujących swój najważniejszy dzień w życiu narzeczonych to emocjonalny rollercoaster. Również dlatego, że często wiąże się to ze stratami oszczędności, które od lat odkładali na swój ślub i wesele. A to impreza kosztowna, bo średnie wesele na około 70 osób to koszt ok. 50-70 tys. zł, w zależności od regionu. Zadatki i zaliczki pochłaniają około 10-20 proc. tej kwoty.

Czytaj też: Zaproszenia na ślub - jak je wypisać? Czy trzeba odmieniać nazwiska gości?

Pieniądze za wesela przepadną? Czy należy się zwrot zaliczek i zadatków?

Młodzi zastanawiają się, czy uda im się odzyskać wpłacone wcześniej pieniądze, skoro uroczystości się nie odbywają.

- Stan epidemii oraz związane z nim kolejno wprowadzane i znoszone ograniczenia winniśmy rozpatrywać w kontekście siły wyższej. Na próżno szukać pojęcia „siły wyższej" w polskim prawie. Jednakże uznaje się, że siła wyższa to zdarzenie zewnętrzne, niemożliwe do przewidzenia, którego skutkom nie można zapobiec. Wśród przykładów siły wyższej najczęściej wymienia się działania sił przyrody takie jak: powodzie, pożary o dużych rozmiarach, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi czy epidemie, niecodzienne zachowania zbiorowości takie jak: strajki generalne, zamieszki, działania zbrojne oraz działania władzy państwowej takie jak: zakazy eksportu i importu, blokady granic, blokady portów. Opierając się na powyższym możemy przyjąć, że wystąpienie pandemii koronawirusa i wprowadzane przez władzę czasowe (dłuższe lub krótsze) zakazy prowadzenia określonych rodzajów działalności, czy organizacji imprez są siłą wyższą – wyjaśnia Kinga Tesko, radca prawny, współautorka bloga Ślubne Potyczki Prawne.

Część par zdecydowała się na na sam ślub, bez wesela.
Archiwum prywatne Kinga Tesko, radca prawny

Czytaj też: Ślub kościelny 2020: Duże zmiany. Ksiądz wypyta o impotencję i zmianę płci. Może nawet zablokować zawarcie małżeństwa

Co do zasady, gdy występuje „siła wyższa” nasza umowa nie zostaje automatycznie rozwiązana. W prawie przyjmuje się, że wciąż można ją zrealizować, ale w innym terminie, gdy nie będzie już przeszkód.

- Niewykonanie w ustalonym terminie umowy przez restaurację, fotografa, zespół, kamerzystę z powodu zakazu organizacji przyjęć czy też zakazu prowadzenia działalności powoduje brak ich odpowiedzialności wobec pary młodej za powstałe z tego powodu szkody. Nie można przypisać im winny, jak również wyłączona jest ich odpowiedzialność na zasadach ogólnych. Oznacza to, że co do zasady para młoda nie może naliczyć kar umownych, które w umowie zastrzegła, nie może żądać odszkodowania, ale może oczekiwać wykonania umowy po ustaniu siły wyższej o ile oczywiście strony wciąż będą zainteresowane jej wykonaniem – dodaje Kinga Tesko.

Czytaj też: Fryzury na ślub 2020. Zobacz, jakie upięcia ślubne będą modne w tym sezonie

Zaliczka i zadatek to dwa pojęcia, które pojawiają się najczęściej w umowach weselnych. Jest między nimi znacząca różnica, którą trzeba uwzględnić w sytuacji braku możliwości zorganizowania wesela z powodu pandemii.

- Jeśli chodzi o zadatek, Kodeks Cywilny przewiduje, że w przypadku, gdy niewykonanie umowy nastąpiło wskutek okoliczności, za które żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności albo za które ponoszą odpowiedzialność obie strony, zadatek powinien być zwrócony, a obowiązek zapłaty sumy dwukrotnie wyższej odpada. Jest to odstępstwo od ogólnej zasady zwrotu zadatku w podwójnej wysokości. W przypadku niewykonania umowy w związku ze stanem pandemii i wprowadzonymi zakazami, wpłacony przez parę młodą zadatek powinien być zwrócony, o ile faktycznie z tych przyczyn nie dojdzie do wykonania umowy, a para młoda i usługodawca nie ustalą nowego terminu jej wykonania. Jeśli chodzi zaś o zaliczkę, to Kodeks Cywilny nie przewiduje regulacji w w tym zakresie. Jednakże, biorąc pod uwagę okoliczności (siła wyższa) oraz fakt, iż pary młode występują w relacjach z wykonawcami jako konsumenci, zaliczka w przypadku niewykonania umowy i braku ustaleń w zakresie zmiany terminu wykonania umowy powinna być zwrócona

– tłumaczy radca prawny Kinga Tesko.

Czytaj też: Czy zaliczki na ślub przepadną przez koronawirusa? Te i inne wątpliwości par młodych wyjaśnia radca prawny - Kinga Tesko

Wiele firm bez zysku prawdopodobnie upadnie. Co w sytuacji, jeśli dany usługodawca splajtuje i nie odda nam zaliczek czy zadatków?

- Niezwróconych dobrowolnie zaliczek czy zadatków, pomimo takiego obowiązku, para młoda może dochodzić przed sądem składając przeciwko danemu usługodawcy pozew o zapłatę. Jeśli zaś dojdzie do ogłoszenia upadłości, Para Młodą będzie musiała zgłosić swoją wierzytelność w postępowaniu upadłościowym – doradza Kinga Tesko.

Czytaj też: Te osoby nie dostaną ślubu kościelnego. Oto lista przypadków, w których ksiądz nie zgodzi się na udzielenie sakramentu małżeństwa

- Powyższe zasady związane ze zwrotem zaliczki i zadatku dotyczą czasu gdy istnieje stan pandemii i związane z nim zakazy uniemożliwiające organizację wesela. Tak naprawdę wciąż nie wiemy, jak długo ten stan będzie trwać. Możemy jedynie przewidywać i życzyć zarówno parom młodym jak i usługodawcom z branży ślubnej, by wesela zaplanowane już na maj i czerwiec mogły się odbyć. Jeśli jednak pary, które mają zaplanowane wesela na miesiące, co do których póki co nie ma pewnych i jednoznacznych zakazów, postanowią już teraz odwołać wesele powołując się na pandemię i obecnie obowiązujące zakazy, muszą liczyć się z ryzykiem odmowy zwrotu zaliczki czy zadatku. Jeśli pary młode obawiają się o swoje wesela powinny w pierwszej kolejności rozważyć przełożenie wesela i ustalenie ze swoimi usługodawcami tych zmian w formie aneksów do umów – mówi radca prawny Kinga Tesko.

Czytaj też: Poznań: Powstała wyjątkowa biżuteria z meteorytem z Moraska. Teraz cząstkę nieba można nosić na palcu [ZDJĘCIA]

Kiedy będzie można organizować wesela? Czy w maju rząd zezwoli na imprezy?

Tysiące par w Polsce ma za sobą dwu na nawet trzykrotne przekładanie wesela z powodu pandemii. Wśród nich jest Sylwia Banaszek, której ślub miał odbyć się w Tarczynie.

- Pierwsza data ślubu to 12.09.20, ale w kwietniu 2020 r. obserwując sytuację pandemiczna i cały czas będąc w nerwach, postanowiliśmy przenieść termin na 17.04.2021. Musieliśmy zmienić salę. Teraz znów przełożyliśmy ślub. Nowa data to 9.10.2021, to był jedyny wolny termin w drugiej już sali. Dla nas to już ostateczna data, a ślub połączymy z chrzcinami córki. Aktualnie budujemy dom i jeśli będą zakazy, to weźmiemy catering z sali, wynajmiemy namiot do ogrodu albo zrobimy imprezę w nowym domu – mówi kobieta.

Czytaj też: Kobiecość zatopiona w stereotypie. Wierzymy w kłamstwa, że feministki nie lubią różowego, a żony i matki wielbią patriarchat

Część par zdecydowała się na na sam ślub, bez wesela.
123RF - Dwukrotnie nasze wesele nie mogło się odbyć. To ponad nasze siły. Za dużo nerwów i niepewności. Tydzień to za późno, żeby poinformować gości i wszystko dograć. Nie chcemy, żeby nasz ślub kojarzył się nam z nerwami, strachem. Kochamy się i to jest dla nas najważniejsze. Wiemy, że ten dzień dla nas nadejdzie, ale nie w takim chaosie. Do tej pory straciliśmy około 20 tys. złotych. Dla przeciętnego obywatela uzbieranie takiej sumy na wesele jest wieloletnim zaciskaniem pasa – mówi niedoszła panna młoda Ewa z Wrocławia.

Jak podkreśla, czwarty raz nie chce już przekładać wesela, bo to wiąże się z dużym stresem, a sytuacja życiowa się zmienia. Uznaje więc, że do trzech razy sztuka.

- Zdecydowaliśmy się na kolejną zmianę daty, zamiast wziąć tylko ślub, bo chcemy mieć wymarzone wesele. Nie wyobrażamy sobie, że po ślubie po prostu wrócimy do domu i usiądziemy przed telewizorem – mówi pani Sylwia.

- Nasza liczna rodzina jest bardzo blisko i wszystkie imprezy spędzamy razem. Wydaje mi się to szczególnie cenne w czasach, gdy zwykle z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu. Dlatego chcemy celebrować ten ważny moment naszego życia z najbliższymi i nic i nikt nie odebrał nam przyjemności tej chwili

– dodaje kobieta.

Czytaj też: Koronawirus w Poznaniu: Śluby nadal są udzielane. Urząd Stanu Cywilnego apeluje o maksymalne ograniczenie liczby uczestników uroczystości

Zdecydowanie mniej optymizmu ma w sobie panna młoda z Wrocławia, Ewa.
- Nasz pierwszy termin ślubu był 24.10.2020. Organizacja poszła bardzo sprawnie, w miesiąc praktycznie wszystko mieliśmy przygotowane. Tydzień przed ślubem ziścił się koszmar. Został ogłoszony zakaz organizacji wesel. Histeria… tak, to dobre określenie. Nie mogłam się uspokoić, nie wiedzieliśmy co robić. Czuliśmy się jakby świat runął nam na głowę. Rok pracy, organizacji, planów, wszystko na nic… Pieniądze? W tamtej chwili nikt o nich nie myślał, ale łącznie straciliśmy około 20 tys. zł – mówi rozżalona kobieta.

Czytaj też: Jak wybrać fotografa ślubnego? 10 rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim podpiszesz umowę na zdjęcia ślubne. Sprawdź!

- W pierwszym odruchu braliśmy pod uwagę sam ślub. My, rodzice, świadkowie i ewentualnie goście, którzy mieli by chęć być z nami tego dnia. Ale co dalej? W pięknej sukni z trenem mam pójść do kościoła, a po wrócić i przebrać się w dres? Spodziewaliśmy się, że atmosfera będzie gorsza niż na stypie… Próbowaliśmy namówić właściciela sali, żeby chociaż zorganizował obiad dla naszych gości, ale odmówił. Pojawiały się głosy, żeby zaleźć sale, która wbrew zakazom będzie chętna zorganizować wesele. Uznaliśmy jednak, że to za duże ryzyko. To miał być wyjątkowy dzień, który mieliśmy zapamiętać na długo w związku z mnóstwem pozytywnych emocji, a nie ze względu na strach – wspomina Ewa.

Czytaj też: Ślub: Gdzie zrobić i ile kosztuje wesele w Wielkopolsce? Przegląd sal weselnych

Para ostatecznie zmieniła termin ślubu na 17 kwietnia 2021 roku. Z tego powodu musiała znaleźć inną salę, która będzie miała wolny termin w kolejnym roku. Nowy obiekt był dużo droższy, ale dostępny.

- Sama zmiana miejsca wygenerowała wzrost kosztów o około 150 zł za osobę. Przy 100 gościach jest to koszt 15 tys. zł. Zostałam z suknią ślubną, na którą nawet nie mogę już patrzeć. Renegocjacja zawartych umów dotyczyła jedynie części kosztów związanych z tym przedsięwzięciem. A co z kosztami pobocznymi? W grudniu firma, która miała dostarczyć tort i słodki stół poinformowała nas o zamknięciu. Przed nami było szukanie kolejnych usługodawców. W jaki sposób mamy odzyskać koszty związane z zakupem ubioru, obrączek, papeterii ślubnej oraz niezbędnych akcesoriów, nie wspomnę o zapłacie dla księdza? Na jakiej podstawie mamy odstąpić od zamówienia alkoholu w hurtowni, który został opłacony w październiku 2020r.? Nie mieliśmy czasu na spokojne przemyślenie planu odnośnie dalszego działania. Improwizowaliśmy, żeby jak najmniej stracić. Chcieliśmy ratować nasze oszczędności, więc zmieniliśmy datę. Dla przeciętnego obywatela uzbieranie takiej sumy na wesele jest wieloletnim zaciskaniem pasa – podkreśla.

Czytaj też: Tolerancja Polaków kończy się wraz z wejściem do rodziny? Rodzice często nie tolerują partnera dziecka, gdy jest z innej kultury

I tym razem parze nie uda się zrobić wesela. Narzeczeni postanowili, że nie będą kolejny raz przekładać uroczystości i poczekają na spokojniejsze czasy.

Część par zdecydowała się na na sam ślub, bez wesela.
123RF Pojawiły się także pomysły, aby gościom weselnym przed wejściem na imprezę robić szybkie testy na koronawirusa. Innym pomysłem było wpuszczanie na wesela tylko tych, którzy są zaszczepieni.

- To ponad nasze siły. Za dużo nerwów i niepewności. Tydzień to za późno, żeby poinformować gości i wszystko dograć. Nie chcemy, żeby nasz ślub kojarzył się nam z nerwami, strachem. Kochamy się i to jest dla nas najważniejsze. Wiemy, że ten dzień dla nas nadejdzie, ale nie w takim chaosie. Dopiero w momencie, kiedy podjęliśmy decyzję o rezygnacji ze ślubu i wesela poczuliśmy spokój. Przez rok żyliśmy w napięciu, to naprawdę wykańczające – mówi niedoszła panna młoda.

- Całą ironią tej sytuacji jest to, że nigdy nie marzyłam o ślubie... dopóki nie poznałam Adama. Wszystko się przewartościowało, a tu takie perypetie. Cała ta historia utwierdziła nas w przekonaniu, że się kochamy i zawsze możemy na siebie liczyć – dodaje.

Czytaj też: Kryzys szminkowy w pandemii. Tym razem nie ma tzw. efektu szminki. Przestajemy się malować, a firmy kosmetyczne notują ogromne straty

Rząd chce dać bon dla par młodych. Ma rekompensować wpłacone zadatki i zaliczki

Od kilku miesięcy branża ślubna prowadzi rozmowy z ministerstwem, aby móc ponownie otworzyć swoją działalność i ustalić, na jakich zasadach miałoby się to odbyć.

- Jako przedstawiciele branży weselnej prowadzimy rozmowy z rządem, ale mamy w tej chwili związane ręce. Od początku prowadzenia rozmów podkreślamy, że nie chcemy kolejnego wsparcia finansowego, a po prostu chcemy móc funkcjonować i na siebie zarabiać. Niestety na spotkaniu z premierem Jarosławem Gowinem nie dostaliśmy żadnych konkretnych wytycznych czy dat, kiedy wesela będą mogły znów się odbywać – mówi Agnieszka Bujnowska, reprezentantka Protestu Branży Weselnej oraz współwłaścicielka sali weselnej Łapińscy w Łomży.

- Z kolei na spotkaniu z Olgą Semeniuk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii, mieliśmy już więcej konkretów i uczestniczyliśmy w tworzeniu planu otwarcia branży i protokołów otwarcia. Przesłaliśmy własne propozycje, ale jaki będzie finalny kształt tych decyzji, sami nie wiemy – dodaje.

O plan odmrożenia wesel zapytaliśmy także Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Trudno jednak mówić o konkretach, wiadomo jednak, że branża ślubna będzie otwierana stopniowo. Przypuszcza się, że pierwsze imprezy będzie można organizować na około 20-30 osób już w maju.

-Jesteśmy przygotowani na różne warianty obostrzeń, które mają wpływ na sytuację i funkcjonowanie branży ślubnej. Wszelkie decyzje dotyczące zarówno wprowadzania wszelkich ograniczeń jak również luzowania poszczególnych sektorów polskiej gospodarki, zależą od bieżącej sytuacji epidemicznej w kraju. Do 18 kwietnia br. - zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów - przedłużone zostały wszystkie obowiązujące restrykcje, w tym zakaz organizacji wesel - czytamy w przesłanej do redakcji odpowiedzi.

- MRPiT cały czas pracuje nad różnymi instrumentami pomocowymi dla branż, w tym także weselnej, które najdotkliwiej odczuwają negatywne skutki pandemii COVID-19. Wszystkie propozycje muszą zyskać akceptację wszystkich członków Rady Ministrów. Mając to na uwadze, jak również opinie Rady Medycznej, w chwili obecnej trudno przewidzieć, kiedy nastąpi stopniowe odmrażanie branży weselnej

- podaje ministerstwo.

Czytaj też: Polacy coraz później zakładają rodziny. Mężczyźni nie chcą formalizować związków, kobiety stawiają na niezależność

- Odpowiedzialność za wprowadzenie obostrzeń ponosi Skarb Państwa, więc według nas to on powinien wspierać finansowo tych, którzy są w trudnej sytuacji czy utracili płynność finansową. Na spotkaniu z Olgą Semeniuk pojawił się pomysł wprowadzenia bonów. Rząd pracuje nad programem zwrotów zaliczek parom młodym w sytuacji, gdy usługodawcy nie mogą zwrócić pieniędzy, ponieważ nie mają środków, albo nie ma prawnie usankcjonowanych przesłanek, aby to oni je zwracali. Wstępnie zaproponowano pomysł tzw. bonu zaliczkowego, ale to tylko szkic, nie dostaliśmy informacji na temat tego, jak taki bon miałby wyglądać, na co mógłby być wykorzystany – mówi Agnieszka Bujnowska.

Część par zdecydowała się na na sam ślub, bez wesela.
Archiwum prywatne Marta i Daniel Danielewscy planowali swój ślub od ubiegłego roku. Miała to być piękna uroczystość i zabawa na 75 osób. Niestety pandemia koronawirusa pokrzyżowała im plany. Mimo braku możliwości zorganizowania wesela, postanowili wziąć ślub.

Zobacz też: Pola Lawendy w Polsce. Lawendowe zdroje w Pakszynie to idealne miejsce na sesję ślubną

Protest branży ślubnej. Jak działa podziemie weselne?

Przedsiębiorcy już przed świętami zapowiadali protest branży ślubnej, podobny do protestu restauratorów pod hasłem #otwieraMY. Wcześniej w różnych miastach odbywały się protesty uliczne, mające na celu zwrócenie uwagi na problemy osób, które związane są z weselami. Protest jednak się nie odbędzie.

Czytaj też: Ślub: Jak dobrać suknię ślubną do typu sylwetki? Sprawdź! [ZDJĘCIA]

- Zapowiadanego otwarcia niestety nie będzie, ale cały czas działamy i nagłaśniamy rządzącym nasze problemy. Gdy ruszył protest restauracji, to w tamtym momencie faktycznie nie ani policja, ani sanepid nie miały narzędzi, żeby restauratorów zamykać czy nakładać kary. W międzyczasie pojawiły się kary administracyjne, które może nałożyć sanepid i od razu należy je opłacić oraz nastąpiły zmiany w nakładaniu mandatów przez policję - nie trzeba już zgadzać się na jego przyjęcie, bo kara od razu jest nałożona. Inną kwestią jest to, że za złamanie obostrzeń grozi odebranie wsparcia finansowego, które firmy dostały z Polskiego Funduszu Rozwoju.

Część par zdecydowała się na na sam ślub, bez wesela.
Janusz Petz - Nie chcemy żadnych „tarcz”, drukowania pustych pieniędzy, chcemy normalnie żyć i pracować – przekonywali przedstawiciele branży weselnej na proteście w Radomiu.

Te pieniądze zgodnie z umową trzeba byłoby oddać w ciągu 14 dni, co tak naprawdę oznacza wykończenie firm z branży weselnej, bo obecnie większość z nas nie ma nic na koncie, nie zarabiamy. Po trzecie w naszej branży też bardzo ważna jest kwestia bezpieczeństwa klientów. Jeśli z jakiegoś powodu zostaniemy zamknięci, a wcześniej zobowiązaliśmy się wobec pary młodej, to ponosimy pewną odpowiedzialność moralną, bo z założenia ślub i wesele bierzemy tylko raz – mówi Agnieszka Bujnowska.

Czytaj też: Ubóstwo menstruacyjne Polek. Wata i pocięte szmaty zamiast podpasek to codzienność niemal pół mln kobiet. W pandemii problem jest większy

Inną kwestią jest to, że pary młode obawiają się organizacji wesel, widząc skalę zakażeń czy możliwość nałożenia kary lub kwarantanny na gości. Z tego powodu także część przedstawicieli branży ślubnej nie zdecydowała się na otwarcie pomimo obostrzeń.

- Dopóki jako społeczeństwo będziemy funkcjonowali w stanie alertu, gdy wszelkiego rodzaju zgromadzenia są społecznie piętnowane, wesel nie będzie. Nawet gdybyśmy my jako sala weselna chcieli się otworzyć, a państwo młodzi zorganizować imprezę, pewnie frekwencja gości byłaby tak niska, że nie byłoby to odświętne wydarzenie, a dla większości obiektów byłoby to po prostu nieopłacalne – podkreśla Agnieszka Bujnowska.

Czytaj też: Zakaz organizacji wesel w czerwonych strefach, w żółtych ograniczenie imprez do 20 osób. Państwo młodzi: to stypa, nie wesele

Od dłuższego czasu mówi się o podziemiu weselnym. Jednak poza kilkoma przypadkami w kraju, trudno znaleźć obiekty czy usługodawców, którzy zdecydowali się na taki krok. Dla niektórych to sposób na przetrwanie i chwytanie się brzytwy, gdyż wiele osób zajmujących się ślubami prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą – dla nich finansowe wsparcie rządowe było dużo mniejsze, niż np.: dla mikroprzedsiębiorców. Dodatkowo sezon zimowy to martwy okres w branży ślubnej, która działa najprężniej w trakcie ciepłych miesięcy. Okazuje się jednak, że jest luka w prawie, która pozwala na legalne wynajęcie sali weselnej.

Czytaj też: O co chodzi w strajku kobiet? Utracone dziecko to dla rodziców największa tragedia, niezależnie od okoliczności

- Pamiętajmy, że nie wszystkie obiekty weselne działają na tych samych zasadach. Niektóre nie mają gastronomii, a zajmują się wynajmem powierzchni, co w tej chwili nie jest zabronione. Właściciele wynajmując powierzchnię klientowi nie łamią żadnych obostrzeń. To klient, w tym przypadku para młoda, odpowiada prawnie i finansowo za to, co na danej powierzchni zorganizuje i czy np.: złamie zakaz zgromadzeń

– podkreśla Agnieszka Bujnowska.

Wesela latem 2021. Jakie będą obostrzenia i wytyczne dla wesel?

- Spodziewamy się, że sezon weselny 2021 będzie podobny jak rok temu. Mamy nadzieję, że wesela w lato będą mogły się odbywać w reżimie sanitarnym, ale bez limitu osób i podziału na strefy kolorystyczne w powiatach, bo było to rozwiązanie iluzoryczne. Ludzie przyjeżdżali z jednego powiatu do drugiego i ograniczenia zupełnie nie miały sensu. Oczywiście konieczna jest dezynfekcja, obsługa może mieć maseczki i rękawiczki, możemy zrezygnować z zabaw oczepinowych, które wymagają bliskiego kontaktu. To sprawdziło się także na naszej sali weselnej rok temu i nie było sytuacji, aby wybuchło u nas jakieś ognisko koronawirusa – opisuje Bujnowska.

Czytaj też: Polacy wierzą wróżkom i jasnowidzom. Na ich przepowiednie wydajemy majątek, a w czasie pandemii jesteśmy w stanie zapłacić więcej

Pojawiły się także pomysły, aby gościom weselnym przed wejściem na imprezę robić szybkie testy na koronawirusa. Popiera go znana z telewizyjnych programów o ślubach Izabela Janachowska. Innym pomysłem było wpuszczanie na wesela tylko tych, którzy są zaszczepieni.

Część par zdecydowała się na na sam ślub, bez wesela.
Andrzej Szkocki Część par zdecydowała się na na sam ślub, bez wesela. Pani Małgorzata i pan Przemysław wzięli ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego w Szczecinie tylko z udziałem świadków.

- Oba pomysły są zupełnie nietrafione. Po pierwsze nie wiem, jak logistycznie miałoby wyglądać przebadanie np.: 150 osób przed weselem. Jeśli chodzi o szczepienia, to nie ma na tę chwilę szczepień dla młodych osób, które głównie bawią się na weselach. Poza tym szczepienia nie chronią nas przecież przed zachorowaniem, tylko przed ciężkimi powikłaniami. Inną kwestią jest także to, że to pewna segregacja sanitarna osób, powstaje więc pytanie o prawa człowieka i o to, czy możemy kogoś w ten sposób ograniczać – podkreśla Bujnowska.

-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Gabriela Jelonek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.