Powiat makowski. Uważaj na „amerykańskiego żołnierza”. Nie daj się złapać „na BLIK-a”

Czytaj dalej
Małgorzata Jabłońska

Powiat makowski. Uważaj na „amerykańskiego żołnierza”. Nie daj się złapać „na BLIK-a”

Małgorzata Jabłońska

Oszuści idą z duchem czasu i z ulic, targowisk i ciemnych zaułków przenieśli się do internetu. Próby wyłudzenia podejmują m.in. na portalach internetowych. Ostatnio z tego typu naciągaczem zetknęła się mieszkanka Makowa - Joanna, która, by przestrzec innych, podzieliła się z nami swoją opowieścią.

- Kilka tygodni temu na jednym z serwisów społecznościowych nawiązał ze mną kontakt pewien mężczyzna, o obcobrzmiącym nazwisku - mówi pani Asia. - Łamaną polszczyzną wyjawił mi, że jest Amerykaninem o imieniu Peter, ale jest w stanie komunikować się ze mną po polsku, ponieważ jego zmarła żona była Polką i dzięki temu trochę zna nasz język...

Metoda na amerykańskiego żołnierza

- Z dalszej części korespondencji wynikało, że mój rozmówca jest żołnierzem, obecnie przebywającym na misji pokojowej w Syrii i każdego dnia marzy, aby koszmar, który jest tam jego udziałem, dobiegł końca. Narzekał na niebezpieczeństwo, strach o własne życie i dojmującą samotność.

Misja, na której przebywa, miała się zakończyć za kilka miesięcy, a po tym czasie Peter chciał zerwać kontrakt z armią i za zgromadzone oszczędności kupić w Polsce dom i przenieść się tu na stałe - opowiada pani Joanna.

Korespondencja trwała jakiś czas, mężczyzna kontaktował się z mieszkanką Makowa bardzo często, pisząc o różnych porach dnia i nocy. Peter opowiedział pani Asi rzewną historię o tym, że jego żona zginęła przed kilkoma laty w wypadku samochodowym, a od tego czasu żołnierz zmaga się z pustką i samotnością. Zapewniał, że kontakt z Joanną daje mu namiastkę normalności i pozwala podszkolić język polski, którego znajomość ułatwi mu wymarzoną przeprowadzkę do naszego kraju, w którym był już kilkukrotnie. Peter był oczarowany nie tylko Polską, ale coraz częściej pisał, że przywiązał się także do pani Joanny, która niezwykle mu się podoba. Zwracał się do niej pieszczotliwie, zasypując komplementami. Pisał o cudownym zrządzeniu losu, który pozwolił mu na przypadkowe spotkanie w internecie kobiety swojego życia.

Deklarował miłość i wspólną przyszłość

- Deklaracje tego typu wydały mi się dziwne. Facet, który nie widział mnie na oczy, znający mnie tylko ze zdjęć i w sumie niedługiej korespondencji, deklaruje miłość i wspólną przyszłość? Takie rzeczy przecież się nie zdarzają. To spowodowało, że zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać, szukając informacji. Kiedy wpisałam w wyszukiwarkę hasło „oszustwo na amerykańskiego żołnierza” okazało, że Peter stara się wobec mnie zrealizować precyzyjny plan oszustwa, który pozwolił naciągnąć wiele kobiet w naszym kraju - mówi pani Asia. Kobieta napisała „żołnierzowi”, że rozpoznała jego intencje i że naciągnąć się nie pozwoli, po czym „zakochany” ulotnił się jak kamfora. Zapewne uznał, że warto poświęcić swój czas na manipulowanie mniej świadomych ofiar.

Mechanizm wyłudzenia

Scenariusz oszustwa wygląda w każdym przypadku bardzo podobnie: naciągacz podający się np. za lekarza, francuskiego wdowca lub amerykańskiego żołnierza przebywającego na misji, nawiązuje kontakt z kobietą. Po pewnym czasie internetowej znajomości naciągacz prosi ją, aby zaopiekowała się jego majątkiem. Informuje, że ma dużo pieniędzy lub różnego rodzaju kosztowności, które nie są bezpieczne. Dlatego prosi kobietę, aby je przechowała. Oczywiście deklaruje zwrot wszelki kosztów, związanych z przesłaniem i przechowaniem majątku. Jak się później okazuje, wysyłka pieniędzy i kosztowności wiąże się z koniecznością poniesienia różnego rodzaju opłat. Po przesłaniu pieniędzy kobieta dowiaduje się o kolejnych kosztach, a obiecana przesyłka nigdy do niej nie dociera.

Przypadek znany makowskiej policji

Takich informacji można znaleźć tysiące: ofiarami tego typu oszustw padają coraz to nowe panie, wiele przypadków pochodzi z Mazowsza. Takie sytuacje znane są także makowskiej policji, gdzie zgłosiła się mieszkanka naszego powiatu, która nawiązała internetową znajomość z obcokrajowcem, ale w jej przypadku był to marynarz. Kobieta, podobnie jak pani Asia, okazała się trzeźwo myśląca i w chwili, kiedy przyszło do zapłaty za rzekomą paczkę, przyszła po radę na komisariat. Policjanci ostrzegli ją, że ma do czynienia z próbą wyłudzenia. Dzięki radom funkcjonariuszy, kobieta uniknęła strat w wysokości kilku tysięcy złotych, bo tyle miały wynosić opłaty celne za przesyłkę.

- W ostatnim czasie bardzo popularną metodą oszustw przez internet jest podszywanie się np. pod amerykańskiego żołnierza, przebywającego na misji - mówi oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Makowie mł. asp. Monika Winnik. - Przestępcy zaczepiają użytkowniczki portali społecznościowych. Korespondują z nimi, zaprzyjaźniają się, a następnie pod pretekstem chęci przyjazdu do Polski informują, że wysyłają do nich paczkę z dokumentami lub dużą ilością gotówki - przestrzega Monika Winnik.

Co łączy wszystkie historie?

Oszuści proszą o opłacenie paczki. Tłumaczą, że nie mają możliwości jej opłacenia, lub w danej chwili mają zablokowane konto bankowe. Sprawcy mogą posiadać wiele kont internetowych, a historia za jaką się ukrywają, może się różnić. Wszystkie opowieści łączy jednak konieczność uiszczenia odpowiednich opłat.

- Oszuści nadal zmieniają, ulepszają swoje metody, wykorzystują każdą nadarzającą się okazję, aby wprowadzić w błąd i wykorzystać zaufanie niczego nie podejrzewających osób.

Aby uchronić się od takich sytuacji należy przede wszystkim zachować czujność, a w przypadku prób wyłudzeń powiadomić policję - instruuje rzecznik makowskiej policji

Oszukana na BLIK-a

Ostatnio ofiarą naciągaczy w sieci stała się mieszkanka Makowa, która straciła 1000 złotych metodą na BLIK-a. Przestępcy przechwytują konta na Facebooku i za ich pomocą rozsyłają prośby do znajomych. W wiadomościach informują o tym, że znaleźli się w trudnej sytuacji, potrzebują pieniędzy i proszą o wpłatę za pomocą kodu BLIK. Pieniądze oczywiście nie trafiają do naszego znajomego, tylko do podszywającego się pod niego oszusta.

- Od pewnego czasu oszuści stosują nową metodę wyłudzania pieniędzy „na BLIK-a”. Większość tego typu przestępstw zaczyna się od przejęcia czyjegoś konta na portalu społecznościowym. Następnie przestępcy za ich pomocą rozsyłają prośby do znajomych o opłacenie jakiegoś zamówienia czy też pożyczkę pieniędzy, bo są na przykład w trudnej sytuacji materialnej - mówi mł. asp. Monika Winnik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Makowie.

Bądźmy więc czujni i nie dajmy się zwieść pozorom. Czytajmy także dokładnie komunikaty przychodzące na telefon podczas każdej transakcji. Taka forma kontaktu może się okazać zwykłym oszustwem. My natomiast możemy stracić swoje oszczędności.

- Każdą taką wiadomość należy dokładnie sprawdzić i upewnić się czy wiadomość, którą dostaliśmy, jest prawdziwa. Pamiętajmy o wylogowywaniu się z aplikacji za każdym razem po zakończeniu jej użytkowania. Nie otwierajmy e-maili od nieznanych nam nadawców, a co najważniejsze zawartych w nich załączników - przestrzega przedstawicielka makowskiej policji.

Oszuści nadal zmieniają, ulepszają swoje metody, wykorzystują każdą nadarzającą się okazję, aby wprowadzić w błąd i wykorzystać nasze zaufanie. Bądźmy czujni, a o każdej próbie wyłudzenia zawiadamiajmy policję.

Małgorzata Jabłońska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.