To już 50 lat z Hansem Klossem. Pierwszy odcinek serialu wyemitowany został 10 października 1968 roku

Czytaj dalej
Fot. arc. mat. D. Rekosz
Dariusz Rekosz

To już 50 lat z Hansem Klossem. Pierwszy odcinek serialu wyemitowany został 10 października 1968 roku

Dariusz Rekosz

„Towarzyszu pułkowniku, pozwólcie zameldować: J-23 znowu nadaje!” - widzowie, którzy chociaż raz słyszeli to zdanie, bez trudu skojarzą je z jednym z najlepszych, a na pewno najbardziej rozpoznawalnym serialem telewizyjnym: „Stawką większą niż życie”. 10 października 1968 roku w telewizji wyemitowano pierwszy odcinek serialu.

Przedstawiono w nim fikcyjne przygody zakamuflowanego szpiega w mundurze niemieckiego oficera z czasów II wojny światowej. Szpiegiem tym był niejaki Hans Kloss, w którego postać wcielił się fenomenalny Stanisław Mikulski. Z czym dziś - po 50 latach od premiery pierwszego odcinka serialu - kojarzy się nam Kloss i „Stawka...”? Odpowiedź z pewnością nadawałaby się na niejeden doktorat.

Początki na scenie
Gdy posłużycie się jakąkolwiek internetową wyszukiwarką i zapytacie o datę „10 października 1968”, to założę się o każdą ilość „kasztanów z placu Pigalle”, że pierwszych dziesięć odpowiedzi prawdopodobnie dotyczyło będzie kultowego serialu. Jednak tylko nieliczni wiedzą, że Kloss swoją premierę odnotował niemal cztery lata wcześniej. Dokładnie 21 stycznia 1965 r. telewizja wyemitowała (na żywo!) pierwszy odcinek spektaklu teatralnego, którego podtytuł brzmiał „Wróg jest wszędzie”. W „Trybunie Robotniczej” można było przeczytać, że o godz. 20.15 rozpocznie się „widowisko sensacyjno-szpiegowskie Andrzeja Zbycha”. Do grudnia 1965 (mniej więcej co miesiąc, z przerwą na wakacje) nadano jeszcze osiem odcinków teatralnej „Stawki”. Gdy ówczesny prezes Radiokomitetu przyjechał na Śląsk, na wiec przedwyborczy, i oznajmił, że Kloss ma zginąć, górnicy zapowiedzieli, że nie będą na niego głosowali i w ten sposób pojawiły się pieniądze na cały serial, którego drugą część (pięć kolejnych spektakli) emitowano od 20.10.1966 do 23.02.1967. A była to dopiero przygrywka przed znakomitym ciągiem dalszym.

Ojca brak. Dzieci są!
Opracowaniem scenariusza filmowej „Stawki...” zajął się Andrzej Zbych. Gdybyście jednak próbowali odnaleźć jakiekolwiek informacje na jego temat, to okaże się, że... osoba taka nigdy nie istniała. Bo Andrzej Zbych to w rzeczywistości pseudonim dwóch znakomitych literatów - Andrzeja Szypulskiego i Zbigniewa Safjana. Obaj „ojcowie” powierzyli doglądanie swojego „dziecka” nie mniej utalentowanym reżyserom - Andrzejowi Konicowi i Januszowi Morgensternowi (realizowali oni naprzemiennie kolejne odcinki przygód Klossa). Nakręcono i wyemitowano w sumie 18 filmów. Każdy z nich można traktować jako zamkniętą całość. Każdy z nich trwa około 60 minut. I w każdym z nich delektować się możemy śmietanką polskiego aktorstwa. Oprócz Stanisława Mikulskiego - porucznika, a później kapitana Abwehry - zobaczymy tu także m.in.: Emila Karewicza, Krzysztofa Chamca, Witolda Pyrkosza, Leonarda Pietraszaka, Edwarda Linde-Lubaszenkę, Leona Niemczyka, Mariana Opanię, Lecha Ordona, Edmunda Fettinga, Alinę Janowską, Bronisława Pawlika, Ewę Wiśniewską, Igę Cembrzyńską, Władysława Hańczę, Gustawa Lutkiewicza, Janusza Kłosińskiego, Jana Englerta, Jerzego Trelę, Lidię Korsakównę, Leszka Herdegena, Beatę Tyszkiewicz, Annę Seniuk, Kazimierza Kaczora, Mariana Dziędziela, Barbarę Brylską, Zygmunta Kęstowicza, Ryszarda Pietru-skiego czy Zbigniewa Zapasie-wicza. Gdyby chcieć wymienić wszystkich odtwórców i przytoczyć ich wkład w „Stawkę...”, objętość tego tekstu zamieniłaby się w pokaźnych rozmiarów książkę. Warto podkreślić, że każda i każdy z nich znakomicie zaakcentował swoją postać, stwarzając klimat sensacji, dla której pustoszały polskie ulice.

O co chodzi w tym filmie?
„Stawka większa niż życie” już od premiery stała się najbardziej ukochanym przez jednych, a znienawidzonym przez drugich serialem wszech czasów. Tych pierwszych było i jest znacznie więcej, dzięki czemu emisję wszystkich osiemnastu odcinków mogliśmy oglądać na ekranach telewizorów wielokrotnie. Z jakiej potrzeby powstała „Stawka...”? Udowodniono niejednokrotnie, że po epoce filmów martyrologicznych, opowiadających o niepowodzeniach polskiego żołnierza w czasie II wojny światowej, nastąpiło niesamowite „ssanie” na historię pozytywną, z bohaterem, któremu w końcu coś się udaje i którego przygody zawsze kończą się happy endem. Kapitalnie wykorzystano motyw podwójnego szpiega i tym samym zapoczątkowano potyczkę „Polska - Niemcy”, z wynikiem 18:0 dla naszych. Filmy nakręcono z gatunkową starannością, po części siląc się na zgodność z niektórymi realiami prawdy historycznej. Hans Kloss i jego zagorzały adwersarz - Hermann Brunner - pracują w konkurujących ze sobą służbach wywiadowczych i kontrwywiadowczych III Rzeszy - Abwehrze i Gestapo. Hans w rzeczywistości działa pod przykrywką - faktycznie jest polsko-radzieckim szpiegiem (Stanisławem Kolickim), o pseudonimie J-23, łudząco podobnym do prawdziwego Klossa i podstawionym w jego miejsce. Nie ma więc interesu, aby działać na chwałę Adolfa Hitlera, lecz z powodzeniem wodzi za nos swoich niemieckich towarzyszy. Czy mu się to udaje? A jakże! Za każdym razem.

Fenomen popkultury
Hans Kloss i „Stawka większa niż życie” na trwałe zagościły w świadomości polskiego widza. Znakomite scenariusze, świetni aktorzy, charakterystyczna muzyka (Jerzy Matuszkiewicz), czarno-biały obraz wypełniony niemieckimi mundurami oraz niezapomniane dialogi, których lwią część znamy na pamięć - to tylko niewielki procent tego, za co kochamy „Stawkę...”. Niemal wszyscy wiemy przecież, że „w Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle”, a „w zeszłym roku o tej porze padał deszcz - deszcz ze śniegiem”. Zdarza się, że Kloss w jakiejś części przyrównywany jest do Jamesa Bonda. Jednak z całą stanowczością należy stwierdzić, że porównanie takie nie ma sensu. Zwłaszcza że kobiety, do których „zbliżył” się agent J-23, miały w sobie więcej intymności, a sceny z ich udziałem nakręcono z odpowiednim smakiem.

To już 50 lat z Hansem Klossem. Pierwszy odcinek serialu wyemitowany został 10 października 1968 roku
arc. mat. D. Rekosz

W serialu fenomenalnie zarysowano postacie drugoplanowe. Przełożeni i współpracownicy Klossa, żołnierze polskiego podziemia, agenci innych wywiadów - wszyscy są na swoim miejscu i pojawiają się w odpowiednim czasie. Z postaci tych na czoło wysuwa się oczywiście Hermann Brunner. Co ciekawe, wydaje się, jakoby Emil Karewicz zagrał w niemal wszystkich odcinkach „Stawki...”. Jednak jeśli dobrze policzycie, to okaże się, że zagościł na ekranie tylko w pięciu filmach tej serii. Idę również o zakład, że większość z Was dałaby sobie głowę uciąć, iż teksty: „Nie ze mną te numery, Brunner!” oraz „Brunner, ty świnio!” pochodzą na pewno ze „Stawki...”. Nie chciałbym Was martwić, ale dialogi takie w serialu nigdy nie zostały wypowiedziane. I jeszcze jedna rzecz. Czy pamiętacie czołówkę filmu? Mamy tam zlepek kilkunastu scen, wybranych z serialu, zmiksowanych z przewodnim motywem muzycznym. Jak sądzicie, ile fragmentów wykorzystano, aby stworzyć tę czołówkę? Około ośmiu, może dziesięciu? Okazuje się jednak, że było ich 22. Poza tym Kloss to swojski facet. Nie stroni od używek, papierosów, alkoholu i kobiet. Czasami nawet pali cygara, nie jest więc typowym bohaterem komiksowym, chociaż jego obrazkowymi przygodami mogliśmy się zaczytywać po raz pierwszy w latach 1971-73, później były kilka razy wznawiane.

Serial to nie wszystko
Stanisław Mikulski narzekał, że rola agenta J-23 zaszufladkowała go i przez wiele lat nie mógł się wyzbyć „munduru Abwehry”. Był znakomitym aktorem teatralnym i filmowym. Zagrał w wielu polskich i zagranicznych produkcjach, ale widzowie pokochali go właśnie za Klossa. I to nie tylko w naszym kraju. Uwielbiali go Węgrzy, kilimki z jego podobizną tkali Mongołowie. Wyświetlany był m.in. w Czechosłowacji, NRD, ZSRR, Jugosławii, Albanii, Grecji, na Dalekim Wschodzie i w wielu krajach Ameryki Południowej. Według Janusza Morgensterna: „Stawkę mogło obejrzeć w sumie ponad miliard ludzi”. Ale na serialu, komiksach i książkach się nie skończyło. Kloss doczekał się swojego muzeum, które w roku 2009 otwarto w Katowicach. Niestety, instytucja ta przetrwała tylko 10 miesięcy, ale jej pokłosiem jest wydana dwukrotnie książka mojego autorstwa „Zamach na Muzeum Hansa Klossa”. W gali premierowej tej pozycji, jesienią 2011 w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach, uczestniczył odtwórca głównej roli. Stanisław Mikulski wystąpił też w kinowym filmie Patryka Vegi „Stawka większa niż śmierć” (2012), gdzie ponownie wcielił się w agenta J-23. Odszedł od nas w listopadzie 2014.

Co nam pozostało?
Nawiązania do Klossa i „Stawki...” spotykamy dziś w wielu miejscach. O agencie J-23 mówi się w innych produkcjach filmowych, istnieją piosenki odwołujące się do fenomenu Klossa, w internecie kupić można kubek, koszulkę związane z tym ponadczasowym bohaterem. 50 lat po premierze pierwszego odcinka serialu nadal z przyjemnością go oglądamy. „Stawką...” interesują się kolejne pokolenia Polaków. Bo Kloss to przystojny facet, któremu wszystko wychodzi.

Dariusz Rekosz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.