„Czesiowa” kronika miasta

Czytaj dalej
Aldona Rusinek

„Czesiowa” kronika miasta

Aldona Rusinek

Przez 37 lat powstały 124 tomy kroniki miasta. Od początku tworzy je Czesław Parzych, ostrołęcki literat. Spisuje dzieje Ostrołęki na wysłużonej maszynie do pisania.

W czytelni biblioteki miejskiej rzuca się w oczy nowy napis nad regałami: Kronika miasta Ostrołęki. Na półkach pod tabliczką stanęło 115 tomów kronikarskich zapisków, z lat 1984-2015. Czytelnikom biblioteki, mieszkańcom miasta, przekazało je Towarzystwo Przyjaciół Ostrołęki, pod egidą którego kronika jest tworzona od 1984 roku.

Ojców chrzestnych tego dzieła było wielu: ówczesny prezydent miasta Jędrzej Nowak, miejska rada narodowa, TPO z prezesem Zdzisławem Załuską, Muzeum Okręgowe pod dyrekcją Jadwigi Nowickiej.

Kronikę założono „ z myślą, by w natłoku zdarzeń nie zginęły świadectwa naszego czasu, dokumenty z życia miasta” - jak napisano we wstępie. Był to także efekt długotrwałej, zakończonej niepowodzeniem batalii o utworzenie miejskiego archiwum. Kronika miała być niejako zastępstwem dla archiwalnych tęsknot miejscowych regionalistów i historyków.

Autorem annałów jest Czesław Parzych - ostrołęcki literat, regionalista, który od ponad 30 lat utrwala wydarzenia z życia miasta na maszynie do pisania marki Łucznik. Nad tą maszyną zastaję kronikarza w siedzibie TPO przy Placu Bema. Tworzy kolejną notatkę.

W 40-lecie peerelu

Ale sięgnijmy do tych pierwszych, z 1984 roku. Szczególny to był rok - naznaczony rocznicą 40-lecia PRL-u i 40-lecia wyzwolenia Ostrołęki spod hitlerowskiej okupacji. Toteż i notatki z tego roku są tymi akcentami naznaczone. Pierwszy numer kroniki otwiera prezentacja kadry kierowniczej urzędu miejskiego, dane statystyczne o Ostrołęce oraz notka o najstarszej w styczniu 1984 roku mieszkance miasta - ponad 99-letniej Pelagii Bukowskiej. Potem, na kartach dwóch pierwszych tomów kroniki zawarte są informacje o konferencjach KW PZPR, uroczystych sesjach miejskiej radny narodowej - np. z okazji 40 -lecia rad narodowych, o spotkaniach Klubu Literackiego „Narew”, o pochodzie 1-majowym, Kurpiowskich Dniach Literatury czy Dniach Ostrołęki.

Odnotowane są też jubileusze - np. bardzo obszernie 25-lecie OZCP, największego wówczas zakładu pracy w mieście, znacznie krócej ćwierćwiecze Zespołu Małych Form Teatralnych, prowadzonego przez Tadeusza Siewierskiego w LO im. gen. Bema.

Są też odnotowane takie wydarzenia, jak setne wydanie „Tygodnika Ostrołęckiego” , czy decyzja biskupa łomżyńskiego Julisza Paetza w sprawie utworzenia w Ostrołęce dwóch dekanatów.

Kronikarz śledził też wątki ostrołęckie w ówczesnych mediach. Pomijając wydawany od 1982 roku „Tygodnik Ostrołęcki”, który może się uważać za współautora kroniki - tyle z niego wycinków na jej łamach, można tu znaleźć na przykład noty o audycji telewizyjnej na temat ostrołęckiego klasztoru czy radiowej audycji poświęconej kontradmirałowi Włodzimierzowi Steyerowi, bohaterowi obrony Półwyspu Helskiego w 1939 roku, który w latach 1951-1957 mieszkał w Ostrołęce.

Na kartach tej pierwszej kroniki odnotowane są także zgony bardziej znanych mieszkańców miasta - jak np. Józefa Hyry, wieloletniego organisty.

Ale możemy się też dowiedzieć o uruchomieniu filii bibliotecznej czy sklepu wędkarskiego firmy „Polsping”. A także - za notowaniami TO o tym, że na ostrołęckim targu w lipcu 1984 roku ogórki kosztowały 80-100 zł za kilogram, pomidory 180-220 zł, trampki dziecięce (czeskie!) można było kupić za 800 zł, a krajowy dywan za 50 tys. zł.

Jak widać kronika kipiała różnorodnością informacji, choć trudno znleźć klucz jej składania.

- Najtrudniejszym dla mnie było znalezienie formuły i kryteriów informacji - mówi mi po latach Czesław Parzych. - Decyzja zarządu TPO, wtedy przed laty była krótka: Czesiek, będziesz prowadził kronikę, bo najwięcej piórem machasz. Ale nikt mi nie powiedział jak mam to robić. Sam musiałem powoli dochodzić do formuły, do informacji, których z czasem było coraz więcej. Z roku na rok starałem się rozwijać to wszystko, nadawać jakiś kierunek zapiskom. Starałem się też zachować obiektywizm, ale niewątpliwie jest to też nieco subiektywne spojrzenie na życie miasta. Wynikały z tego nieraz kłopotliwe historie. Ot, na przykład któregoś roku, wskutek peregrynacji Obrazu Matki Boskiej, w Ostrołęce odbyła się wielka uroczystość kościelna, religijna. Z udziałem biskupa, wielu księży. Po raz pierwszy taka wielka, w tamtych czasach. Poświęciłem temu, siłą rzeczy sporo miejsca. I od razu dostałem upomnienie, z gremiów nieprzychylnych Kościołowi, dlaczego aż tak dużo miejsca zajęła ta kościelna uroczystość. Powiedziałem, że staram się o wszystkim, co ważne pisać odpowiednio proporcjonalnie. I że o śmierci Zdzisława Matuszewskiego, sekretarza PZPR też sporo się rozwodziłem.

Tak czy inaczej, bywałem na cenzurowanym, zwłaszcza przez parę pierwszych lat. Potem już było łatwiej, bo i ja trochę okrzepłem, i czasy się zmieniały. Ale powiedzieć trzeba, że wszyscy włodarze miasta zawsze przychylni byli Kronice. Nigdy nie było perturbacji finansowych przy jej wydawaniu, ani kłopotliwych ingerencji w treści.

Tomy coraz bardziej barwne, jak miasto

Odbijają to karty kroniki - po 1989 roku jest ona bardziej różnorodna, autor częściej podąża w kierunku tematów społeczno-kulturalnych, nawet obyczajowych, siłą rzeczy także zróżnicowanych już akcentów politycznych, spraw kontrowersyjnych. Życie w Ostrołęce staje się wówczas bowiem bardziej intensywne, różnorodne i barwne. A wraz z nim taka staje się kronika. Więcej w niej informacji - podążających za tempem miasta, więcej wycinków prasowych ( już nie tylko z TO, ale innych gazet które powstały, a z czasem także z portali internetowych), więcej kolorowych zdjęć.

- Jako kronikarz przez te trzy dekady obserwuję nie tylko industrialny, infrastrukturalny, ekonomiczny czy kulturalny rozwój miasta, ale przede wszystkim rozwój świadomości jego mieszkańców, zmian mentalnych, kulturowych. Wywołanych przez zmiany dziejowe. To dla mnie były ważne spostrzeżenia, i starałem się je jakoś na łamach kroniki zaznaczać. Pomagało mi w tym wszystkim wielu ludzi, nie tylko przyjaciele z TPO, które w końcu firmowało to nasze wspólne „dziecko”, ale także z klubu literackiego, koleżanki i koledzy z placówek kultury, kierowniczki różnych wydziałów w urzędzie miejskim. Wspierano mnie nie tylko informacjami, ale uwagami, także krytycznymi, spostrzeżeniami - mówi Czesław Parzych. - Te tomiska to twór wielu osób.

Ale sprawcą bezpośrednim jest on sam. I wysłużony „Łucznik”. On stary i ja stary, świetnie się dogadujemy - żartuje prawie osiemdziesięcioletni kronikarz.

Czas, jak rozległa rzeka

Czesław Parzych dziejopisarskie skłonności musiał nosić w sobie. Prowadzenie kroniki bowiem, jak mówi, wyzwoliło drzemiące w nim pasje różnych historycznych poszukiwań. Ich efektem jest kilka publikacji monograficznych, sięgających w głąb historii Ostrołęki - jak choćby wydane w 2010 roku „Mauzoleum” - osadzone w ostrołęckich Fortach, w romantycznych tradycjach powstania listopadowego, w społecznej pamięci mieszkańców miasta.

Spod pióra Czesława Parzycha w latach 90-tych ubiegłego wieku wyszły także dokumentalne opracowania dotyczące m.in. stulecia ostrołęckiej kolei (1993 rok), cmentarza parafialnego ( w tym roku, z okazji 200-lecia tej nekropolii autor planuje suplement do monograficznego wydania z 1997 roku), parafii pw. św. Antoniego z okazji jej 600-lecia w 1999 roku.

Jest także autorem kilku biografii związanych z Ostrołęką - m.in. Kazimierza Karaszewskiego, pilota z czasów II wojny światowej („Miłość żąda ofiary”), Wiktora Gomulickiego - poety i pisarza („Mówi do nas poprzez wieku ciszę”), wspomnień o poecie, artyście - plastyku Mieczysławie Czychowskim („ Mietek - Kurp Gdański”).

Także bardzo osobista, bogata poezja (publikowana w różnych wydawnictwach od 1969 roku) i krótkie formy literackie to zazwyczaj perygrynacje w czasie i przestrzeni, wędrówki do miejsc i ludzi dawno opuszczonych, a wciąż bliskich; to także prawie „kronikarskie” zapiski adaptacji w nowych rzeczywistościach, rozwinięte literacko.

W jednym z wierszy Czesław Parzych napisał ; „Czas płynie, jak rozległa rzeka, która nie powtórzy swego nurtu”. Ten upływający czas stał się niejako, tak mi się wydaje, wyznacznikiem całej twórczości, także kronikarskiej autora wspomnieniowej, autobiograficznej na poły publikacji „Z odległości lat” wydanej w 2016 roku.

Aldona Rusinek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.