Jak skutecznie obronić się przed kleszczami? Radzą specjaliści

Czytaj dalej
Iza Ossowska

Jak skutecznie obronić się przed kleszczami? Radzą specjaliści

Iza Ossowska

U ludzi mogą wywołać boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu. Zwierzęta zapadają na groźną babeszjozę. Przeczytajcie, jak ochronić zwierzęta przed kleszczami i jak leczyć, gdy doszło już do zakażenia?

Ciepła pogoda sprzyja rozprzestrzenianiu się tych nieurodziwych i niebezpiecznych dla zdrowia ludzi i zwierząt pajęczaków.

- Kiedy w tym roku jeszcze bardzo wczesną wiosną wybrałam się na spacer z psem na pobliską łąkę, wrócił z kilkoma kleszczami na sierści. Jeden z nich zdążył wbić się w skórę psa, co zobaczyłam dopiero dwa dni później. Kleszcza wyciągnęłam, ale i tak było późno. Pies z dnia na dzień stał się apatyczny, przestał jeść, nie chciał pić. O żadnej zabawie nie było nawet mowy. Po wizycie u weterynarza okazało się, że ma zaledwie jedną trzecią czerwonych krwinek, które powinien mieć zdrowy pies. Psa na szczęście udało się uratować, ale leczenie nie było łatwą sprawą.

- Aby uchronić zwierzę przed zachorowaniem, należy regularnie je zabezpieczać przez cały rok - zaznacza Katarzyna Szymczyk, lekarz weterynarii z gabinetu 4 Łapy w Ostrołęce. - Dla kleszczy nie jest ważna pora roku, ale temperatura otoczenia. Dlatego zachorowania zdarzają się nawet grudniu. Na rynku jest dostępnych wiele preparatów przeciw kleszczom. Są to obroże, spraye, płynny roztwór czy tabletki. Czas działania niektórych obroży to 7-8 miesięcy. Preparaty wylewane na skórę tzw. spot-on należy stosować regularnie co 3-4 tygodnie. Spraye są zalecane dla pupili o niewielkiej masie ciała. Natomiast tabletki są obecnie najskuteczniejszą formą zabezpieczania ( blisko 100 proc.). Pamiętajmy jednak, że mimo zabezpieczania zwierząt przeciw kleszczom, zdarzają się pojedyncze przypadki zachorowań, ponieważ kleszcze uodparniają się na niektóre związki chemiczne.

Jeśli znajdziemy wbitego w skórę kleszcza, należy go jak najszybciej usunąć pęsetą albo palcami poprzez jego delikatne pociągnięcie. Miejsce po kleszczu należy zdezynfekować.

Bardzo groźna babeszjoza

- Od lat największy problem wśród chorób odkleszczowych u przasnyskich zwierząt stanowi babeszjoza, a więc choroba wywoływana przez pierwotniaki Babesia canis. Pierwotniaki te są groźnymi pasożytami - wnikają do krwinek czerwonych (erytrocytów) żywiciela, powodując ich rozpad. Zakażenie powoduje ukąszenie kleszcza, który został zainfekowany pierwotniakiem. Kontakt z innym, chorym psem nie wywoła zachorowania. Do najbardziej typowych objawów należą: osłabienie, apatia, brak apetytu, wysoka gorączka, bladość błon śluzowych - najłatwiej zauważalna na dziąsłach, spojówkach, która następnie przechodzi w żółtaczkę, oraz ciemne, herbaciane zabarwienie moczu, które występuje tylko u części psów - wymienia Martyna Kowalska. I dodaje, że tegoroczne zakażenia dodatkowo charakteryzują się biegunką i wymiotami, bywa że krwawymi. Babeszjoza to potencjalnie śmiertelna choroba. Diagnozuje ją większość gabinetów weterynaryjnych na podstawie morfologicznej analizy krwi zwierzęcia. Przy babeszjozie zmniejsza się liczba erytrocytów i płytek krwi, niekiedy także leukocytów.

- W poprzednich latach badanie to było wyjątkowo skuteczne w diagnostyce, ponieważ pierwsze objawy zakażenia szybko wykazywały zmiany w obrazie krwi. Pierwotniaki te jednak mutują, co spowodowało, że morfologia wykonana na wczesnym etapie nie zawsze potwierdza zakażenie, bo okres utajony, niedający zmiany we krwi trwa dłużej. Zakażone zwierzę ma już klasyczne objawy choroby, ale morfologia ich nie wykazuje - mówi pani weterynarz. - W takiej sytuacji ponawiam badanie w niedługim czasie, bądź wykonuję rozmaz krwi. Do wykonania rozmazów najlepsza jest krew włośniczkowa - z małżowiny usznej lub z łożyska pazura. W przypadku zakażenia w obrazie mikroskopowym widoczne są w czerwonych ciałkach krwi wtręty o wyglądzie pestek winogron - mówi lekarz weterynarii.

Jej zdaniem najlepszy i najpełniejszy obraz chorób odkleszczowych dają jednak badania laboratoryjne. Najskuteczniejszą z nich jest PCR - test polega na wykrywaniu obecności DNA chorobotwórczych pierwotniaków Babesia. Jednak niewiele osób się na nie decyduje ze względu na koszty i długi czas oczekiwania na wyniki. Są one wykonywane wyłącznie w dużych miastach. Pełny profil chorób kleszczowych to wydatek 150-200 zł plus opłata za przesyłkę. Każde kolejne zakażenie pierwotniakami Babesia canis bywa bardziej obciążające dla organizmu. Dzieje się tak dlatego, że raz uszkodzone narządy (nerki i wątroba) nie mają już takiej zdolności regeneracji przy kolejnym zakażeniu. Rekordziści w ciągu swojego życia przeszli 6-8 ataków babeszjozy.

- Leczenie polega na jednorazowym podskórnym podaniu Imizolu zawierającego przeciwpierwotniaczy Imidokarb. Leczenie tym środkiem jest dość skuteczne. W sytuacjach odporności pierwotniaka na Imizol, sięgam po Fatrybanil. Mutująca Babesia canis uodparnia się na leki, dlatego liczę się z tym, że niebawem zużycie Fatrybanilu w moim gabinecie może wzrosnąć - przyznaje Martyna Kowalska.

- Do lecznicy weterynaryjnej zgłosiłam się z pieskiem, który był … smutny - opowiada Elżbieta Radzikowska. - Tak postawiona diagnoza wzbudziła szczere zdziwienie recepcjonistki - jeszcze żaden z właścicieli nie szukał pomocy weterynarza dla smutnego przyjaciela. Pierwszą czynnością lekarza był pomiar temperatury jamniczki. Ponad 40 stopni Celsjusza. Piesek zaczął przelewać się przez ręce. Natychmiast pobrano krew do badania. Laborantka nie stwierdziła babeszii. Odetchnęłam z ulgą. Weterynarz zrobił odpowiednie zastrzyki, wzięłam jamniczkę na ręce i zaniosłam do samochodu. Już ruszałam, gdy z lecznicy wybiegł lekarz wołając: - Niech pani wraca, jest babeszia! Krwinki rozpadają się w zawrotnym tempie! Parę chwil później, jeszcze podczas wizyty w gabinecie znalazłam na psiej łapie opitego kleszcza. Przez pięć dni jeździłyśmy na kroplówki, żeby przepłukać nerki z produktów przemiany materii i rozpadu. Zakończyło się szczęśliwie. Końcowa analiza krwi wykazała, że organy wewnętrzne zwierzęcia pracują bez zastrzeżeń. Zabezpieczyłam psiaka przedewentualnym, kolejnym ugryzieniem przez zarażonego kleszcza - zapewnia właścicielka suczki.

Więcej przypadków boreliozy

Kleszcze są niebezpieczne nie tylko dla zwierząt, ale także dla ludzi. Pajęczaków tymczasem w tym roku nie dość, że jest więcej, to jeszcze wzrasta ilość tych, które przenoszą groźne choroby - głównie boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu.

Tylko w powiecie ostrowskim w 2016 roku sanepid zanotował 46 przypadków boreliozy, czyli o 19 więcej niż w 2015 roku. W tym roku, do 23 maja, ostrowski sanepid przyjął już 3 zgłoszenia boreliozy

- W powiecie ostrowskim jest wyraźny wzrost liczby przypadków boreliozy, ale nie można wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków - mówi Tomasz Liwartowski, dyrektor tamtejszego sanepidu. - Najczęściej zakażenia są efektem tego, że to człowiek wchodzi w środowisko, gdzie są kleszcze oraz ma kontakt ze zwierzętami, które narażone są na kleszcze.

Z kolei jak wynika z danych sanepidu w powiecie makowskim, w tym roku potwierdzono już 10 przypadków zachorowań na boreliozę. W roku 2016 zarejestrowano 22 przypadki, a w roku 2015 - 15 przypadków zachorowań na boreliozę i jeden przypadek kleszczowego zapalenia mózgu. Biorąc pod uwagę to, że najwięcej zachorowań, bo aż 80 procent, rejestruje się w okresie wakacyjnym, tegoroczna liczba może znacznie się zwiększyć.

W pow. przasnyskim w ub. roku zanotowano 28 przypadków boreliozy i jeden odkleszczowe zapalenie opon mózgowych. W tym roku sanepid ma jak dotąd 5 zgłoszonych przypadków boreliozy.

Wzmożony atak pajęczaków można zaobserwować także w Ostrołęce i okolicach. Do chwili obecnej odnotowano w PSSE w Ostrołęce 9 borelioz z terenu powiatu ostrołęckiego, większość po ukłuciu kleszcza w 2016 roku. Natomiast rok temu na terenie miasta i powiatu ostrołęckiego odnotowano zgłoszenia 9 borelioz , nie odnotowano zgłoszeń odkleszczowego zapalenia opon mózgowych i mózgu. W 2015 r. było 17 zachorowań na boreliozę : w mieście trzy przypadki, w powiecie 14 . W tamtym roku na KZM (odkleszczowe zapalenie mózgu ) zachorowały cztery osoby. W mieście był jeden przypadek, w powiecie - trzy.

- Trafia do nas obecnie więcej osób pokłutych przez kleszcze - potwierdza lek. Piotr Paździor, kierownik oddziału chorób zakaźnych w ostrołęckim szpitalu.

Nie mamy jak dotychczas przypadków odkleszczowego zapalenia mózgu. Kolejną chorobą odkleszczową - boreliozę leczymy ambulatoryjnie. Pacjenci muszą być leczeni dość długo i systematycznie.

To nie są objawy grypy

W przebiegu boreliozy wyróżnia się dwa stadia.

- W pierwszym, charakterystycznym objawem jest rumień wędrujący - zaczerwienienie o średnicy od kilku do kilkunastu centymetrów, które powstaje na skórze po 7-10 dniach w miejscu ukłucia przez kleszcza - wyjaśnia Lucyna Pilniakowska, Powiatowy Inspektor Sanitarnym w Makowie Mazowieckim.- Miejscowej zmianie skórnej mogą towarzyszyć na ogół łagodne objawy, takie jak: zmęczenie, bóle mięśni, gorączka, ból głowy, sztywność karku. Po kilku tygodniach rumień może samoistnie ustąpić , ale zakażenie rozprzestrzenia się na wiele układów i narządów. W drugim stadium boreliozy mogą występować objawy ze strony układu nerwowego, układu kostno-stawowego i układu krążenia.

- Najbardziej niebezpieczne są objawy neurologiczne - dodaje Sylwia Nakielska, kierownik Sekcji Epidemiologii PSSE w Ostrołęce. - Zdarzają się przypadki zachorowań na depresję. Czasem może dojść nawet do zaburzeń psychicznych u pacjentów.

- Początek kleszczowego zapalenia mózgu z kolei cechuje się objawami grypopodobnymi w czasie od 2 do 10 dni, następnie występuje gorączka i bóle głowy. Choroba może spowodować porażenie splotów barkowych, nerwów czaszkowych oraz zapalenie mózgu - mówi Lucyna Pilniakowska.

O ile jednak na kleszczowe zapalenie mózgu w Polsce dostępna jest szczepionka, o tyle na boreliozę szczepionki jeszcze nie wymyślono. - Leczenie tej choroby znacznie osłabia organizm ze względu na konieczność długotrwałego zażywania antybiotyków. Dlatego należy robić wszystko, by jej zapobiec - stwierdza dyrektor PSSE w Makowie Mazowieckim.

Kleszcze mają w pracy

Zdecydowanie większą niż zazwyczaj liczbę kleszczy, zauważają też ci, którzy ze względu na swoją pracę są najbardziej narażeni na ich atak, czyli leśnicy. - W tym roku, po łagodnej zimie na terenie Nadleśnictwa Pułtusk ( powiat makowski - przyp. red.), jest ich o wiele więcej. Po całym dniu pracy w terenie, pracownicy leśni znajdują na skórze i ubraniu nawet po kilka kleszczy - mówi nam Krzysztof Rylski, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Pułtusk.

Nasz rozmówca dodaje jednak, że na kleszcze należy uważać nie tylko w lasach.

- Kleszcze możemy spotkać praktycznie wszędzie - w lesie, ale równie często na łąkach, w parkach, na trawnikach przed blokiem, nad wodą. Czyhają wszędzie tam, gdzie rosną trawy, paprocie czy też łany borówek. Wiszą na źdźbłach traw lub liściach i czekają na swoich żywicieli, nie wyżej niż 20-70 cm nad ziemią. Jedynie w trakcie i tuż po dużych opadach deszczu można zauważyć ich mniejszą aktywność - stwierdza.

Przed tymi groźnymi pajęczakami właściwie trudno uciec. Leśnicy przekonują, że przed ukąszeniem najlepiej chroni odpowiedni ubiór.

- Najważniejsze, by ciało było zakryte. Udając się do lasu, zakładajmy zabudowane buty, najlepiej takie powyżej kostki, długie spodnie i długie rękawy. Dodatkowo należy spryskiwać się regularnie w ciągu dnia środkami odstraszającymi te owady - opowiada i zapewnia, że to jedyne metody, z których korzystają sami leśnicy. Innych właściwie nie ma.

- My po powrocie z lasu bardzo dokładnie sprawdzamy nasze ubranie i skórę, czy nie ma na nich kleszczy, które wówczas szukają właściwego miejsca wkręcenia się w skórę. Ocenia się, że jeżeli usunie się kleszcza w ciągu 12 godzin, to liczba krętków borelli, która przedostanie się w tym czasie do krwioobiegu, nie wystarczy, aby wywołać chorobę.

Nie zawsze jednak udaje się w porę zauważyć kleszcza. Dlatego Lasy Państwowe prowadzą wśród leśników profilaktykę zapobiegania chorobom, które przenoszą kleszcze, poprzez okresowe szczepienia na odkleszczowe zapaleniem opon mózgowych oraz coroczne badania krwi pod kątem zakażenia boreliozą, na którą nie ma aktualnie szczepienia, a w przypadku wykrycia boreliozy zapewniają specjalistyczne leczenie.

Usunąć szybko i sprawnie

- Jeśli na ciele zauważymy kleszcza, należy go usunąć kleszczołapką, pęsetą lub specjalna pompką - można je kupić w aptece - które pozwalają na szybkie wyjęcie pajęczaka bądź szukać pomocy lekarza - mówi Lucyna Pilniakowska.

Czemu tak ważne jest wyjęcie pajęczaka w odpowiedni sposób?

- Kleszcza należy wyciągać ze skóry umiejętnie z uwagi na to, że przy braku dostępu powietrza kleszcz wymiotuje i wówczas, jeśli jest zarażony bakteriami lub wirusami, to może zakazić pacjenta - przestrzega Sylwia Nakielska, kierownik sekcji epidemiologii w ostrołęckim sanepidzie. - Nadmienić należy, że nie każdy kleszcz jest zarażony. Jeśli nie umiemy wyciągnąć kleszcza, należy zgłosić się do przychodni lekarza rodzinnego.

Ważny jest czas. Kleszcza należy usunąć jak najszybciej. Im dłużej jest on wbity w nasze ciało, tym większe jest prawdopodobieństwo zakażenia.

- Aby łatwiej dostrzec go na sobie, dobrze jest podczas spaceru założyć ubranie w jasnym kolorze, powinno ono mieć także długie rękawy - podkreśla Sylwia Nakielska. - Nie należy też zapomnieć o repelentach. Kleszcz wbija się w skórę w miękkich i ciepłych miejscach, często w pachwinach, pod kolanami, pod pachami, u nasady włosów, za uchem, na ramionach, czy w okolicach biustu.

Pajęczaki te najczęściej zasiedlają lasy liściaste, u zbiegu z lasami iglastymi. Występują również w wysokich trawach.

Jeżeli zmiana skórna w miejscu, z którego usunęliśmy kleszcza jest niewielka, w granicach 0,5-1 cm, to nie powinno nas to szczególnie niepokoić, bo po jakimś czasie sama zniknie. Chyba, że zaczyna się ona rozszerzać albo źle się czujemy - wtedy zawsze trzeba pójść do lekarza.

Iza Ossowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.