W naszych samorządach pań jak na lekarstwo

Czytaj dalej
Fot. Robert Majkowski
Iza Ossowska

W naszych samorządach pań jak na lekarstwo

Iza Ossowska

Pismo „Wspólnota” specjalizuje się w różnego rodzaju rankingach polskich samorządów. W ostatnim przyjrzało się skali feminizacji polskich samorządów, czyli obliczyło ile jest w nich pań.

Pod tym względem Ostrołęka wypada kiepsko (oczywiście „kiepsko” jeśli przyjmiemy, że im więcej pań tym lepiej): w kategorii miast na prawach powiatu zajęła 61. miejsce (na 66). Trudno się dziwić, w miejskim samorządzie pań jest jak na lekarstwo - mężczyzną jest prezydent i jego jedyny zastępca.

Mężczyźni tworzą całe trzyosobowe prezydium rady miasta, a w samej radzie miasta są tylko 4 panie - na 23 radnych. Czyli 17,39 proc., znacznie mniej niż średnia krajowa, która wynosi ponad 24 procent.

Jak nie gotujesz, to zrób coś dobrego dla miasta

- Kobiet w samorządzie powinno być jak najwięcej - uważa Magdalena Jaworowska, jedna z czterech radnych w ostrołęckiej radzie miasta, przewodnicząca komisji rodziny, zdrowia i polityki społecznej . - Moim zdaniem kobiety łagodzą obyczaje. W sytuacjach kiedy są napięcia, bądź kłótnie, panie potrafią je złagodzić.

Magdalena Jaworowska wystartowała w wyborach do rady miasta z chęci pomagania innym. W radzie zasiada już trzecią kadencję.

- Kiedy dziesięć lat temu dostałam się do rady, nie mogłam w to uwierzyć - wspomina. - Moja rodzina wspierała mnie w tej decyzji. Moje dzieci były już samodzielne. Postanowiłam spróbować. Pamiętam też zabawną sytuację, kiedy mój teść powiedział: „wiesz co, ty i tak nie gotujesz, to może zrobisz coś dobrego dla miasta.”

Zdaniem radnej Jaworowskiej, ludziom łatwiej zwrócić się o pomoc do kobiety.

Łatwiej rodzinie zwrócić się do kobiety. Jeśli są trudne sytuacje, np. wielodzietność, czy zła sytuacja materialna, kobieta lepiej je zrozumie, bo też zajmuje się dziećmi, domem. Moim zdaniem kobiety w radzie bardziej chcą pomagać, pracować. Czasami obserwuję jak mężczyźni podchodzą do swych zadań zbyt ambicjonalnie.

Radna Jaworowska przede wszystkim lubi działać.

- Jestem przewodniczącą „Solidarności” w swojej firmie. Zajmuję się też funduszem świadczeń socjalnych. Jako radna trzy razy organizowałam na osiedlu Łęczysk pikniki osiedlowe. Teraz chciałabym zorganizować rajd rowerowy, wycieczkę.

O taryfie ulgowej nie ma mowy

Niewiele lepiej niż Ostrołęka, w rankingu wypadł samorząd powiatu ostrołęckiego - znalazł się na 264. miejscu na 314 powiatów. Władze powiatu ostrołęckiego to niemal wyłącznie mężczyźni - tworzą cały 5-osobowy zarząd powiatu, przewodniczącym rady powiatu jest mężczyzna, w 21-osobowej radzie powiatu są tylko 3 panie.

Jedną z nich jest Anna Śniadach z Kadzidła. To jej pierwsza kadencja. Mówi, że do startowania w wyborach samorządowych namówili ją mieszkańcy.

- Pracuję w Mazowieckim Ośrodku Doradztwa Rolniczego i to rolnicy przychodzący do urzędu przekonali mnie, bym spróbowała swoich sił. Stwierdziłam, że wiele nie ryzykuję, a w przypadku sukcesu, mogę reprezentować w powiecie ich interesy - opowiada.

Wynik wyborów był dla niej sporym, ale też miłym zaskoczeniem (startowała z listy PSL, ale jako niezrzeszona). Zaskoczeniem dla niej był także bardzo męski skład rady powiatu.

- Może czasem dobrze, że nas kobiet jest mniej, bo bardziej zwraca się na nas uwagę? - szuka plusów takiej sytuacji, dodając jednak, że o żadnych przywilejach czy taryfie ulgowej nie ma mowy:- Jesteśmy traktowani wszyscy na równi. W ogóle stanowimy zgraną grupę radnych. Jeśli są jakieś wątpliwości, pytania to wszystko jest wyjaśniane na komisjach.

Dlaczego tak mało kobiet jest w radzie powiatu?

- W pracy samorządowej nie brakuje przeszkód. Wciąż aktualny jest stereotyp, że kobieta powinna zajmować się domem. Barierą jest także brak wiary w siebie i własne możliwości. Na Kurpiach od zawsze panie były przede wszystkim związane z domem, rodziną, nie angażowały się w życie samorządu, w politykę - opowiada.

Ale powoli się to zmienia. Proszę choćby spojrzeć na skład rady gminy Kadzidło i porównać go z poprzednim: teraz więcej kobiet jest radnymi. Coraz więcej pań jest także sołtyskami.

Jak mówi Anna Śniadach, polityka, samorząd kojarzą się często ze sporami, konfliktami. To nie domena pań.

- Kobietom bardziej zależy na tworzeniu dobra wspólnego, na relacjach, emocjonalnej więzi, nastawione są na kontakt z innym człowiekiem, dbają o atmosferę. Dlatego przeważnie zajmują się podtrzymywaniem tradycji rodzinnych, pielęgnowaniem zwyczajów- tłumaczy. - Stąd większość stowarzyszeń, fundacji prowadzą jednak kobiety.

Sama potwierdza tę regułę: jest współzałożycielką stowarzyszenia Aktywniejsi Razem, które w naszym powiecie działa od roku. Stara się ono pozyskiwać pieniądze z Unii Europejskiej na dofinansowanie wycieczek, kolonii dla dzieci z biedniejszych rodzin, organizuje bale charytatywne, a w maju, w Kadzidle planuje festyn z przeglądem kapel weselnych.

A co kobiety, gdyby było ich więcej, mogłyby wnieść do samorządów?

Na pewno jesteśmy bardziej otwarte i łatwiej nam się współpracuje z innymi. Na płeć piękną warto głosować. Kobiety są coraz lepiej wykształcone i przygotowane do sprawowania władzy.

Na pewno też stanowimy dobry głos doradczy, ponieważ kobiety inaczej postrzegają świat niż mężczyźni, w inny sposób widzą rozwiązania sytuacji.

Iza Ossowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.