Aldona Rusinek

Zmarł Tadeusz Machnowski. Odszedł utalentowany piewca Narwi

Zmarł Tadeusz Machnowski. Odszedł utalentowany piewca Narwi Fot. MBP w Ostrołęce
Aldona Rusinek

W niedzielę 30 sierpnia zmarł Tadeusz Machnowski - kurpiowski poeta, piewca ukochanej Narwi. Miał 83 lata.

Niemal zawsze, gdy wjeżdżałam do Ostrołęki, widziałam go przemierzającego, od jakiegoś czasu wspartego na kuli, most Madalińskiego; czasami zapatrzonego w rzekę, która była jednym z najważniejszych nurtów jego życia i jego poezji.

Tak zapamiętam Tadeusza Machnowskiego: na nowoczesnym moście będącym symbolem industrializacji, rozwiniętym nad malowniczą, zieloną wstęgą Narwi - to obraz bardzo adekwatny, moim zdaniem, do jego twórczości, w której piękno wyciszonej natury, ludowości, ekologii - z której wyrastał, ścierały się z hałaśliwo-betonową urbanistyką miasta, z którym związał swoje życie. Na szczęście miasta też z Narwią w tle. Tadeusz Machnowski zmarł 30 sierpnia. Nad zupełnie inną rzeką - Odrą, we Wrocławiu.

Urodził się, jak podaje Stanisław Pajka w „Słowniku biograficznym Kurpiowszczyzny XX wieku” we wsi Ostrykół Dworski w gminie Długosiodło (pow. wyszkowski) w 1937 roku. Z wyuczonego zawodu był budowlańcem, ale nigdy z tym fachem się nie związał, bo, jak twierdził, nie lubił betonowej architektury. Do trzydziestego roku życia pracował z rodzicami w gospodarstwie, potem był ogrodnikiem w powiecie grójeckim, bo sadownictwo zawsze było mu bliskie, następnie pracownikiem Miejskiego Zakładu Zieleni w Ostrołęce. Do Ostrołęki zwabił go w 1971 roku Alfred Sierzputowski, lokalny poeta, z którym poznali się w Korespondencyjnym Klubie Młodych Poetów. Tadeusz Machnowski miał już na koncie pierwsze publikacje, m.in. w „Tygodniku Kulturalnymi” i w „Antologii współczesnej poezji ludowej”, a w Ostrołęce rozwijał się młody ruch literacki, którego szeregi zasilił kolejny nadnarwiański piewca.

Ja pamiętam Tadeusza Machnowskiego z zakładowego (potem wojewódzkiego) domu kultury w Wojciechowicach, gdzie od 1974 do 1989 roku był gospodarzem obiektu (dyrektorem ZDK „Celuloza” był wówczas Dionizy Maliszewski, lider lokalnego środowiska literackiego, potem już w WDK Włodzimierz Parzychowski) i, choć był pracownikiem administracyjnym, uczestniczył we wszelkich imprezach artystycznych i kulturalnych, którymi wówczas WDK tętnił. I pamiętam go, oczywiście, z późniejszych spotkań Klubu Literackiego Narew, który wyrósł, w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia z Grupy Literackiej Narew, zawiązanej w 1966 roku z inicjatywy Dionizego Maliszewskiego we współpracy z Alfredem Sierzputowskim i Tadeuszem Machnowskim. „Narew” gromadziła wielu ludzi pióra z Kurpiowszczyzny i nie tylko. Tadeusz Machnowski był członkiem wielu organizacji: Związku Literatów Polskich (przez jakiś czas), Stowarzyszenia Twórców Ludowych, Związku Kurpiów, Towarzystwa Przyjaciół Ostrołęki, Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.

Debiutował w 1965 roku w „Antologii współczesnej poezji” pod redakcją Jana Szczawieja.

Jego fascynacja poezją zrodziła się znacznie wcześniej, w „szczenięcych latach”; gdy miał 14 lat „przy pasieniu krów”, jak wspominał, przeczytał w gazecie, którą podsunął mu ojciec, wiersz Natalii Dzierżkówny, (występującej pod pseudonimem Jerzy Orwicz). Wiersz był, a jakże, o Narwi, którą poeta od dziecka był zafascynowany. Pod wpływem tej lektury zaczął próbować własnych sił, dając upust wyraźnym skłonnościom poetyckim.

O pierwszych próbach twórczych i skromnych inspiracjach wspominał po latach, w 1985 roku w rozmowie z Wojtkiem Woźniakiem (nieżyjącym wspaniałym ostrołęckim poetą i publicystą) na łamach „Tygodnika Ostrołęckiego” w artykule „Zielony Tadeusz”: „Cóż ja znałem? Trochę Mickiewicza, trochę Konopnicką, co z lekcji szkolnych...”. Potem zetknął się ze swoimi największymi idolami poetyckimi, poza Mickiewiczem - Leśmianem i Gałczyńskim, czemu trudno się dziwić, zważywszy, jak bardzo naturą była inspirowana twórczość tych znakomitych poetów.

Miedzy zielenią a szarzyzną

Po zamieszkaniu w Ostrołęce w twórczości Tadeusza Machnowskiego obok fascynacji siłą i bogactwem przyrody, naturalną zielonością i rzecznym błękitem pojawiają się konstatacje związane z krajobrazami miasta, urbanistyczną specyfiką, nieakceptowalną, ale też nieco frapującą - zwłaszcza że oba te obszary poznawcze wciąż w Ostrołęce ze sobą współgrały.

O tej dychotomii w poezji Machnowskiego pisał znów w 1989 w szkicu „Poeci jedynego miejsca” Wojtek Woźniak: „Poeta pochodzący ze wsi, teraz mieszkaniec „wieżowca” z „wielkiej płyty” przeżywa w mieście napięcie zrozumiałe w kategoriach tragizmu, dlatego powstaje z tego nowa poezja, cały cykl przejmujących wierszy o życiu w przestrzeni zurbanizowanej, znanych z tomików „Za podwójną gardą” i „Wieżowce” . Tego miejsca bez przyrody, zastawionego jednakowymi blokami nie może zaaprobować; buntuje się przeciwko takiemu miastu, jakie dzisiaj tworzymy, bo nie może się zgodzić na tępotę wyobraźni kiepskich architektów, którzy bezdusznie wyrysowują „zblokowane” osiedla, i na bezmyślny wandalizm wobec rachitycznej roślinności miasta, występujący często w majestacie urzędniczej prawomocności. Tadeusz patrzy na ten świat okiem ogrodnika, którego przeraża ziemia jałowa, i chciałby miasto też uprawić, może nowy Ostrykół nadnarwiański zasadzić w betonowej pustce... Póki to jest niemożliwe, miejska szarość betonu i spustoszonej ziemi odpycha obcością, ale wyrasta przeciw niej poezja, przynosząca między bloki świat naturalnej różnorodności z Ostregokołu”

Z ową dychotomią „Zielony Tadeusz” do końca się zmagał, wciąż jednak najwierniejszy pierwotnym fascynacjom naturą.

Otwarty lecz niezrozumiały

W ostrołęckim środowisku literackim Tadeusz Machnowski poznał Irenę Knapik (pochodzącą ze Świdwina na Pomorzu, absolwentkę UMC-S w Lublinie, którą życie rzuciło na Kurpiowszczyznę) - nauczycielkę i poetkę, współtwórczynię różnych ostrołęckich inicjatyw literackich , w latach 1985-1990 prezes KL Narew, autorkę wielu publikacji poetyckich.

Pobrali się w 1976 roku.

Jesteś otwarty na oścież
lecz nie zrozumiany
jednak oczy przymknięte
mówią mi wszystko
W Tobie hula wiatr
który poniesie mnie tam
gdzie mnie odnajdziesz dla siebie

- dedykowała mniej więcej w tym czasie Irena wiersz pod tytułem „Ty” Tadeuszowi.

Przetrwali w poetycko-życiowym duecie (przy czym poetycki był chyba bardziej harmonijny niż życiowy) do rozwodu w 1993 roku, ale do 2004 roku mieszkali wciąż razem w ostrołęckim betonowym wieżowcu, póki ona nie wywędrowała w swoje rodzinne strony, na Pomorze. Jak twierdzi Irena, do końca byli w dobrych stosunkach, mimo różnych nieporozumień. Łączył ich zawsze syn, Kamil. To on opiekował się ojcem w ostatnich tygodniach życia, zabierając go z ostrołęckiego szpitala do Wrocławia, gdzie mieszka.

Kurpiowski „Zielony Tadeusz” tam, też w szpitalu zmarł, nad Odrą został pochowany. Pogrzeb odbył się 5 września na Komunalnym Cmentarzu Osobowickim.

Aldona Rusinek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.